niedziela, 14 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XIX - Tell me your secrets and ask me your questions, oh, let's go back to the start

Ścieżka dźwiękowa cz.1

"...bo widzisz, tu są tacy, którzy się kochają i muszą się spotkać, żeby się ominąć"

Amanda
Stałam tak tępo patrząc na drzwi i mimowolnie dotknęłam dłonią warg, które przed chwilą całował Andrzej. Będzie o mnie walczył? Przecież on wrócił do swojej byłej. Dlaczego więc zaopiekował się mną, gdy się napiłam, edit: nawaliłam? To wszystko nie miało logicznego wyjaśnienia. Moje rozmyślania przerwało klaskanie w wykonaniu Wiktorii.

                - Brawa dla najgłupszej pary przedszkolaków, jaką kiedykolwiek znałam! - powiedziała z uznaniem, a jednocześnie ironią w głosie. - Jak długo będziecie się tak ganiać? Ja naprawdę wszystko rozumiem - bałaś się o niego, nie chciałaś, żeby stała mu się krzywda etc, ale do cholery po co dalej brniesz w to kłamstwo?!
                - Cicho, bo Maciek usłyszy! - próbowałam ją uciszyć, ale Wiki dalej krzyczała. Nigdy się tak nie zachowywała, nie poznawałam jej.
                - No i dobrze, niech słyszy! Amy, słuchaj, ja naprawdę mam dosyć tego, że dwoje dorosłych ludzi nie potrafi ułożyć sobie życia. Masz powiedzieć mu całą prawdę! - wrzasnęła.
                - Przepraszam, czy ja się przesłyszałam? Czy ty mi rozkazujesz? - nie dowierzałam.
                - Tak, to jest rozkaz i masz go jak najszybciej wykonać! - moja przyjaciółka zamieniła się w generała. Co ten Maciek z nią zrobił...
                - Wiki, ale ty nie wiesz najważniejszego. - zaczęłam nieśmiało patrząc na bojowo nastawioną Wiktorię.
                - Słucham? - podniosła brwi.
                - Andrzej powiedział mi wczoraj, że wrócił do swojej byłej. - oznajmiłam po głębokim wdechu, a Wiki aż usiadła z wrażenia.
                - O mój boże. - westchnęła tylko i zamilkła. Wtedy do rozmowy wtrącił się Maciek.
                - Co? Endrju wrócił do byłej? - ziewnął całkowicie nieporuszony i chyba nieświadomy dramatu, jaki się tutaj rozgrywał. - Ach, tak, przypominam sobie. Nogi od szyi do podłogi i figura modelki. Niezła sztuka, cały Bełchatów się za nią oglądał. - atakujący poraził nas swoją szczerością.
                - A nie mówiłam? - usiadłam na podłodze i bezradnie rozłożyłam ręce.
 

"...Człowiek po prostu zbyt często jest ślepy. Myśli, że kiedy otworzy oczy, już wszystko widzi, a tak naprawdę, żeby cokolwiek zobaczyć, musi je zamknąć i wsłuchać się w bicie serca. Ono najbanalniejszym brzmieniem odpowie na najtrudniejsze pytania..."

"...Nie możesz cały czas tkwić na zakręcie. Masz dwie możliwości - wyjdź z niego, choćbyś zużył na to całą swoją energię. Albo zawróć i zmień drogę. Inaczej się nie da..."


Andrzej
Wiedziałem, że jej nie odpuszczę. Nie potrafiłem. Była dla mnie zbyt ważna. Początkowo byłem zadowolony ze swojego zachowania, jednak moja mina stopniowo rzedła, gdy zacząłem uświadamiać sobie, co prawdopodobnie myśli o mnie obecnie Amanda. Aktualnie w jej oczach byłem psychicznym dupkiem, który wrócił do byłej, a ją samą pocałował, po czym stwierdził, że będzie o nią walczył. Nieee, to naprawdę nie trzymało się kupy. Musiałem to wszystko po męsku ogarnąć. Rozmowa. Tak tylko tego było nam trzeba. O to jak miałaby się potoczyć już się nie martwiłem. Liczyłem na to, że Amanda wszystko zrozumie.
Gdy już wróciłem do domu, dostałem od Karollo smsa o tajemniczej treści: "Szczera rozmowa dwóch kumpli dzisiaj o 14 u Ciebie. Pasuje?" Oczywiście zgodziłem się na to. Zastanawiałem się tylko o czym chce ze mną porozmawiać. Byłem jednak zbyt niewyspany po imprezie, żeby móc o tym myśleć. Niewiele myśląc rzuciłem się na kanapę i momentalnie zasnąłem.

Wszechwiedzący narrator

Tymczasem w mieszkaniu Karola...

                - Właśnie umówiłem się z Wronką i zamierzam opowiedzieć mu całą prawdę. - oznajmił dumnie Karol czekając na pochwałę z ust narzeczonej, której... nie usłyszał.
                - Ok. - skwitowała Ola zajęta malowaniem paznokci. - Zaraz zadzwonię do Amandy i też się z nią umówię.
Blondynka skończyła niezwykle ważną czynność i zabrała się za poszukiwanie nr do wybranki Andrzeja. Wykręciła numer, a Karol patrzył na nią wyczekująco.
               - Hej, Amanda. Ola z tej strony. Dziewczyna Kłosa. Poznałyśmy się wczoraj na imprezie. Co Ty na to, żebyśmy umówiły się dzisiaj na kawę? Ok, super. O 15 w Magnolii? Świetnie. To do zobaczenia.
                 - Uffff, połknęła haczyk. - narzeczona Karola odetchnęła z ulgą. - Teraz tylko problem w tym, żeby uwierzyła, że tylko ona była pijana. Ale moja w tym głowa, że przyjmie to do wiadomości.
                 - Ola... - siatkarz poważnie spojrzał na dziewczynę. - Ja naprawdę chcę, żeby im się udało... Wrona czasami zachowuje się jak ciota, ale to mój kumpel. Chciałbym, żeby był tak szczęśliwy jak ja jestem będąc z tobą. - środkowy zamrugał oczami jak panienka na wydaniu.
               - Dobra, dobra, Kłos, przyznaj się, co tym razem spieprzyłeś. - Ola nie dała zwieść się słodkim oczom ukochanego.
                 - Yyyyyy... Bo ja... - zaczął się tłumaczyć Kłos, po czym nastąpiła awantura, którą musiał słyszeć cały Bełchatów.
 

"...bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko. bywają takie rozmowy, własne lub zasłyszane, które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat..."

Andrzej
Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi.
                 - Ja pierdolę. - mruknąłem zaspany. - Już! Otwieram!
                 - Siemano. - przywitał się Karol.
                 - To już jest 14? - zdziwiłem się.
                 - No niezupełnie. Ale nie mogłem wytrzymać w domu, bo Olka zrobiła mi awanturę o to, że zbiłem butelkę jej ulubionych perfum. O co ten krzyk? Przecież wie, że kupię jej nowe. - Kłos bezceremonialnie wparował do mojego mieszkania, w którym czuł się jak u siebie. Rozsiadł się na kanapie i oznajmił - Mamy do pogadania.
                 - Zamieniam się w słuch. - odpowiedziałem zaintrygowany, co takiego Karollo ma mi do powiedzenia.
                 - Jesteśmy kumplami, a więc nie będę owijał w bawełnę. - Kłos był dziwnie poważny, a ja patrzyłem na niego wyczekująco. - Amanda nie wróciła do byłego.
                 - Cooooooo?! - w tym momencie mój świat przekręcił się do góry nogami. Oszukała mnie! Ale dlaczego?! - Skąd o tym wiesz? - zacząłem potrząsać ramionami mojego kumpla.
                 - Wronka, opanuj się. - próbował uspokoić mnie Kłos, ale na nic się to zdało. Wstałem i zacząłem chodzić w tę i z powrotem.
               - Nieee, ja muszę coś z tym zrobić! Muszę! - wykrzyczałem mu prosto w twarz.
                 - Dobra, zrobisz, ale najpierw może ci wyjaśnię, jak się o tym dowiedziałem. - zaproponował spokojnie Kłos.
                 - Aaaa, ok, masz rację. - odpowiedziałem nieobecny i dziwnie pobudzony. Karol zaczął opowiadać jak to było, gdy usłyszał tę arcyciekawą rozmowę Amandy i Oli.
                 - Kocha mnie! Ona mnie kocha, rozumiesz?! - krzyknąłem.
                 - I co w tym dziwnego? Ludzie się ot tak nie odkochują. - oznajmił filozoficznie Kłos. - A ty Wronka zachowujesz się jak nastolatek. - skrzywił się z niesmakiem. - Masz już 26 lat.
                 - Jeszcze 25! - poprawiłem go.
                 - Jeszcze tylko miesiąc. - dodał. - Musisz zacząć zachowywać się jak prawdziwy facet. Żeby młodszy musiał uczyć starszego co ma robić, niebywałe! - pokręcił głową.
                 - Dobra, skończ. Musze się z nią spotkać i to najlepiej dzisiaj.
                 - No, nareszcie myślisz tak jak powinieneś. - pokiwał z uznaniem głową. - Telefon w dłoń i dajesz!
Niewiele myśląc wykręciłem numer do Amandy.
                 - Hhhhalo... - usłyszałem niepewny głos.
                 - Hej, Amanda. Wiem, że się mnie nie spodziewałaś. Ale mam do ciebie bardzo ważną sprawę. Czy możemy się dzisiaj spotkać?
                 - Tak, oczywiście.
               - To ja może przyjadę po ciebie o 18?
                 - Nieeee, spotkajmy się na mieście i tak będę w pobliżu.
                 - To co? o 18 przy ławeczce Tuwima?
                 - Dobrze. Do zobaczenia.

Rozłączyłem się, a entuzjazm aż mnie roznosił. Nie mogłem doczekać się spotkania z nią.
                 - Ty, kawaler, ty się tak nie ciesz, tylko wytłumacz kumplowi, dlaczego pokłóciliście się na imprezie. - drążył Karol.
                 - Eeee.. Bo ja... Powiedziałem jej, że wróciłem do Marleny. - oznajmiłem szybko, a Kłos w tym momencie zrobił facepalma.
                 - Ja pierdolę! Ty nigdy nie zmądrzejesz! - ryknął.
                 - Ejjj no, spokojnie, poniosło mnie. Chciałem się odegrać. - zacząłem się tłumaczyć. - Tylko nie bij, proszę! - skuliłem się i czekałem na cios.
                 - Ty Wrona to jednak debil jesteś. Jak można powiedzieć coś takiego dziewczynie, w której jest się zakochanym?! Wiem, mam na to idealne określenie! A wiesz jakie?
                 - Jakie? - zapytałem z głupią miną.
                 - Gimbaza! - skwitował Karol.
Nie przejąłem się jednak zbytnio tym, co powiedział. Liczyło się dla mnie tylko to, że Amanda nie wróciła do byłego i kocha mnie, a wieczorem będę mógł jej wszystko wyjaśnić. Tak, wszystko musiało pójść po mojej myśli.
 

Amanda
Z letargu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Na ekranie pojawił się nieznany numer, ale postanowiłam odebrać. Dobrze, że to zrobiłam, bo dzwoniła Ola, dziewczyna Karola. Chciała umówić się ze mną na kawę. Tylko z jakiego powodu? Dobra, nie ma sensu poszukiwać ukrytego sensu w tym. Może po prostu najzwyczajniej w świecie mnie polubiła?
Usiadłam do nauki, jednak nie mogłam za bardzo się skupić. Cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Andrzej wychodząc z mieszkania. "Nie myśl, że ci odpuszczę" - cały czas brzmiało w moich uszach. Próbowałam zagłuszyć to muzyką, jednak nie udawało mi się to. W pewnym momencie mój telefon zaczął ponownie dzwonić. Gdy zobaczyłam pokazał mi się na ekranie, z wrażenia aż spadłam z krzesła. Wstałam, rozmasowując sobie pośladki. Tak, dzwonił Andrzej! Byłam tak zaszokowana, że nie mogłam wymówić z siebie nic poza słabym "Hhhalo". Chciał się ze mną spotkać, żeby porozmawiać! Tylko ciekawe o czym. Mimo wszystko byłam bardzo pozytywnie nastawiona. Co ja mówię, w moim brzuchu latało stado motyli!
Jako że za parę godzin miałam zobaczyć się na mieście z Olą, a potem z Andrzejem, zaczęłam się szykować. Postanowiłam założyć tę samą sukienkę, którą miałam na sobie wtedy w klubie, kiedy poznałam Andrzeja. Czy chciałam wzbudzić w nim wspomnienia? Chyba tak. Gdy gotowa stanęłam przed lustrem stwierdziłam, że wyglądam tak samo jak wtedy. Zadowolona ze swojego wyglądu zaczęłam kierować się do wyjścia.
                   - Zaraz, zaraz. A dokąd to? Wychodzisz taka odstawiona i ani słowa przyjaciółce? - Wiki założyła ręce.
                   - Umówiłam się Olą, dziewczyną Kłosa. - oznajmiłam.
                   - Taaaa i na spotkanie z koleżanką tak byś się zrobiła? Nie wierzę! - Wiktoria świdrowała mnie wzrokiem.
                   - No dobra. - uległam. - Nie okłamałam cię, ale potem czeka mnie spotkanie z Andrzejem.
                   - Cooooooo?! I nic mi nie powiedziałaś?! - krzyknęła.
                   - Bo chyba nie ma o czym... Ot takie zwykłe spotkanie. Pewnie usłyszę "zostańmy przyjaciółmi" i tyle.
                   - Dałabym sobie rękę uciąć, że będzie inaczej. - Wiki z chytrym uśmieszkiem na ustach zatarła ręce. - Ale ok, leć, bo się spóźnisz.
Dosyć szybko dotarłam do umówionej kawiarni. Weszłam i od razu zauważyłam siedzącą Olę. Blondynka pomachała mi i przywitałyśmy się.
                   - Hej. - uśmiechnęła się na mój widok. - Jak pięknie wyglądasz! Czy przypadkiem nie szykuje ci się randka?
                   - Nieee. - zarumieniłam się. Chciałam, żeby to była randka, ale nie chciałam tak tego nazywać. 

Zamówiłyśmy kawę i ciasto. Kelner (całkiem przystojny!) szybko zrealizował zamówienie i zabrałyśmy się za konsumpcję.
                   - Nie mówiłam ci wcześniej dlaczego chciałam się z tobą spotkać, żeby cię nie przestraszyć. - zaczęła, a ja zamarłam. - Spokojnie, może się domyślasz, że ma to związek z Andrzejem.
                   - Zamieniam się w słuch. - uśmiechnęłam się słabo.
                   - Chodzi o wydarzenia z wczorajszej imprezy.
                   - Taaaaak, moja przyjaciółka uświadomiła mnie, że grzecznie się na niej nie zachowywałam. - weszłam jej w słowo.
                   - Ja w sumie też nie. - roześmiała się. - Ale sprawa jest delikatna. Amanda, będąc pod wpływem wyjawiłaś mi pewną tajemnicę. - o mój boże! To nie mogła być prawda! Więcej nie piję!
                   - Nie musisz kończyć. Domyślam się, co mogłam powiedzieć. - oznajmiłam nadzwyczaj spokojnie. Cóż, mleko się rozlało, a pewnych słów nie cofnę. - Powiedziałam, że tak naprawdę nie wróciłam do Rafała, prawda?
                   - Ttttak. A skąd wiedziałaś? - Ola otworzyła szeroko oczy.
                 - Bo jest to, a raczej była najważniejsza tajemnica w moim życiu. - westchnęłam. - Czy on...?
                   - Czy Andrzej o tym wie? Podejrzewam, że tak. Karol siedział obok nas i wszystko słyszał.
                   - Ech, no to pies pogrzebany. Pozostaje mi się z tym pogodzić. - westchnęłam.
                   - Ale Amanda... Tak naprawdę to dlaczego okłamałaś Andrzeja? - zapytała.
                   - Powiedzmy, że miałam swoje powody. - ucięłam temat.
Po chwili zbiegłyśmy na przyjemniejsze sprawy tj. modę i kosmetyki. Ola okazała się naprawdę świetną dziewczyną, czułam, że możemy się zaprzyjaźnić. Rozmowa tak szybko nam mijała, że nie zauważyłam, kiedy na zegarku pojawiła się godzina 17.45.
                   - Ojejku! Strasznie cię przepraszam, ale jestem już spóźniona. - wstałam jak oparzona.
                   - Nic nie szkodzi! Do zobaczenia. - krzyknęła za mną dziewczyna Kłosa.
Na szczęście nie miałam zbyt wiele do przejścia, wolałam jednak być trochę przed czasem. Szłam Piotrkowską, gdy z daleka zobaczyłam Andrzeja z bukietem róż. Musiały być przeznaczone dla mnie. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, a cały świat przestał istnieć. Patrzyłam tylko na niego. Nagle ten idylliczny obraz rozmył się, gdy podeszła do niego jakaś blondynka - no tak, to nie mógł być nikt inny jak jego była. Zagadnęła go, a po chwili wpiła się w jego usta. Mój obraz świata w jednej chwili rozpłynął się, a oczy wypełniło morze łez. Odwróciłam się szybko i zaczęłam uciekać...

"...Z prawdą lepiej nie eksperymentować. Nie da się jej ukryć. Czasem pozwala ukryć się pozorami i jakiś czas siedzi cicho w ukryciu, ale oddycha, żyje i czeka. W którymś momencie okrywająca ją fikcja zlezie płatami jak stara farba i gdy nie jesteśmy na to przygotowani, prawda wypłynie na wierzch..."

Ścieżka dźwiękowa cz.2

Andrzej
Pierwszy raz w życiu chyba tak długo szykowałem się na spotkanie z dziewczyną - musiałem wyglądać perfekcyjnie. Miałem jeszcze trochę czasu, ale wolałem być za wcześnie niż za późno i o godz. 17.45 stałem już przy ławeczce Tuwima z bukietem róż w ręku. Rozglądałem się wokoło i nagle zobaczyłem Amandę. Wyglądała przepięknie - dokładnie tak jak wtedy, kiedy ją poznałem w klubie. Świat przestał istnieć, patrzyłem tylko na nią, a ona niepewnym krokiem kierowała się w moją stronę. Mój błogi stan nagle przerwał głos, którego najbardziej na świecie nie chciałem usłyszeć.
                   - Proszę, proszę. Kogo ja widzę? - zagadała mnie Marlena. - Co za miłe spotkanie!
                   - Jak dla kogo. - odburknąłem.
                   - To dla mnie? - zapytała wskazując na kwiaty i nie wiem nawet kiedy rzuciła mi się na szyję i wpiła w usta.
Szybko ją odepchnąłem, ale niestety Amanda zaczęła znikać mi z pola widzenia. Szybko pobiegłem za nią i złapałem za rękę.
                   - Poczekaj! Daj sobie wytłumaczyć.
                   - Ale co tu jest do tłumaczenia?! Masz dziewczynę, która cię przed chwilą pocałowała. Do czego ja ci jestem potrzebna?! - oczy Amandy wypełniły się łzami.
                   - Nie rozumiesz. Ja nie jestem z nią. - oświadczyłem i nagle lunął deszcz.
                   - Jak to nie jesteś?! Wczoraj mówiłeś co innego! - wrzeszczała próbując mi się wyrwać.
                   - Okłamałem cię, tak samo jak i ty mnie.
                   - Nieeee, ja w takie bajki nie wierzę! - Amandzie udało mi się wyrwać, jednak szybko złapałem ją za ramiona i potrząsnąłem nią.
                   - Czy do jasnej cholery możesz mnie w końcu posłuchać?! Nie wróciłem do niej, powiedziałem tak tylko, bo byłem zły, że wróciłaś do byłego. Chciałem się po prostu na tobie odegrać, a gdy dzisiaj Karol powiedział mi prawdę, musiałem to jak najszybciej z tobą wyjaśnić. Amanda, zrozum! Kocham cię!!! - użyłem ostatniego argumentu i zaczęliśmy się całować jak szaleni. Deszcz dalej padał, a cała ta scena wyglądała jak z filmu.
                   - Bo wiesz, wynająłem pokój hotelu niedaleko stąd... - zacząłem, a ona tylko wzięła mnie za rękę i popędziliśmy do budynku.
Wpadliśmy do pokoju jak burza, nie zważając na to, że jesteśmy przemoknięci do suchej nitki. Szybko pozbyliśmy się ubrań i rzuciliśmy na siebie jak wygłodniałe zwierzęta. Tak długo czekałem na tę chwilę. Amanda miała takie piękne ciało, rozsmakowałem się w nim, całowałem każdy jego najmniejszy fragment. Nie spieszyłem się, mimo, że z każdym dotknięciem moich warg, ona jęczała coraz głośniej. W końcu sam nie wytrzymałem i oboje odpłynęliśmy do krainy rozkoszy...
 

Amanda
                  - Poczekaj! Daj sobie wytłumaczyć. - Andrzej dogonił mnie i złapał za rękę.
                  - Ale co tu jest do tłumaczenia?! Masz dziewczynę, która cię przed chwilą pocałowała. Do czego ja ci jestem potrzebna?! - krzyczałam, gdy nagle zaczął padać deszcz.
                  - Nie rozumiesz. Ja nie jestem z nią. - oznajmił Andrzej, a ja całkowicie zgłupiałam.
                  - Jak to nie jesteś?! Wczoraj mówiłeś co innego! - próbowałam mu się wyrwać.
                  - Okłamałem cię, tak samo jak i ty mnie. - zrobiłam wielkie oczy. Więc nie tylko ja wpadłam na tak "genialny" pomysł.
                  - Nieeee, ja w takie bajki nie wierzę! - udało mi się mu w końcu wyrwać, jednak Andrzej szybko złapał mnie za ramiona.
                  - Czy do jasnej cholery możesz mnie w końcu posłuchać?! Nie wróciłem do niej, powiedziałem tak tylko, bo byłem zły, że wróciłaś do byłego. Chciałem się po prostu na tobie odegrać, a gdy dzisiaj Karol powiedział mi prawdę, musiałem to jak najszybciej z tobą wyjaśnić. Amanda, zrozum! Kocham cię!!! - krzyknął, po czym zaczął dziko całować. Deszcz cały czas lał, a nasze języki prowadziły ze sobą zabawę.
                  - Bo wiesz, wynająłem pokój hotelu niedaleko stąd... - zaczął siatkarz, a ja nie mówiąc nic złapałam go za rękę i pobiegliśmy w stronę hotelu.
Byliśmy cali mokrzy, jednak nawet nie zważałam na mój całkowicie rozmazany makijaż. Nic nie mogło zgasić pożądania. Szybko zdjęliśmy ubrania, po czym Andrzej dosłownie rzucił mnie na łóżko. Całował całe moje ciało, wprawiając mnie w tym w nieopisaną rozkosz. Jednak ta największa miała dopiero nadejść...
A reszta? Reszta nocy już na zawsze pozostanie tajemnicą...

"...Poczuła się tak, jakby udało jej się dosięgnąć jednej z tych gwiazd, migających na niebie. jakby wszystkie sekstyle, trygony, koniunkcje i kwadratury planet, wszystkie karty tarota, linie dłoni, wszystkie liczby - te wibrujące i te niewibrujące.... jakby wszystko to zmówiło się ze sobą i ułożyło się tak, żeby mogła się poczuć najszczęśliwszą dziewczyną na świecie..."


------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
O mój boże! Mamy to! :D 
Przy pisaniu żadnego z rozdziałów nie emocjonowałam się tak jak przy tym :D 
Mam nadzieję, że nie zawiedzie on Waszych oczekiwań :)
Pewnie niektóre z Was będą niepocieszone, że nie opisałam zbliżenia Amandy i Andrzeja, ale naprawdę nie chciałam tego robić. Poza tym nie chcę być konkurencją dla E.L.James :D 
Dołożyłam też pewien dodatek w postaci cytatów, mam nadzieję, że się przyjmie :)

Nie, to nie jest koniec opowiadania :)            

13 komentarzy:

  1. No, w końcu! Nareszcie się zeszli! :) Moje serce się raduje, bo dwójka dzieciaków zmądrzała i udowodniła, że jednak jeszcze nie są całkowitą gimbazą umysłową. Widać, że bardzo pragnęli siebie nawzajem, skoro po prostu polecieli do hotelu i niemal natychmiast zaczęli się kochać. :D
    Lubię czytać takie pikantne sceny po północy. xd

    I to chyba wszystko, co mogę napisać.
    Brawo dla Karola i Oli, że potrafili tej dwójce wytłumaczyć co nieco. Gdyby nie oni, to te zakochańce chyba nigdy by się nie zeszły.
    A Marlena niech spada na drzewo. Dobrze, że nie udało jej się ostatecznie przeszkodzić w wybuchu uczucia między Andrzejem i Amandą.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :)
    Następny rozdział planuję na przyszły tydzień, ale jeszcze dokładnie nie wiem kiedy...

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dzieci w przedszkolu. Z drugiej strony fatalni z nich kłamcy. A Marlenka? Cóż, niech zwija żagle i idzie szukac szczęścia gdzie indziej.
    Tak! W końcu są razem. Bardzo mnie to cieszy, bo już się bałam, że do końca bloga będą się tak ganiac.
    Pozdrawiam i do następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Już myślałam, że nigdy nie nadejdzie ta chwila, ale jest, nareszcie jest! Się dzieciaki ogarnęły! A jedno warte drugiego, maja tak samo głupie pomysły na kłamstwa :D Marlena boże czego ta dziewczyna szuka jeszcze? Niech już nie wiem gdzieś wyjedzie, czy coś a nie dupe zawraca! Teraz oczekujemy szczęśliwego związku :D
    Pozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie na 22. And I told you to be patient
    Buziaki
    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju. :) słoooodko! Jak pojawiła się Marlena to pomyślałam, że dla Andrzeja to będzie koniec, że Amanda mu ni wybaczy i wgl. Na szczęście nie miałam racji.
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany! Pogodzili się! Boże, będę płakać ze szczęścia. Okej, już płaczę.
    Ale od początku... Matko ANdrzej Amanda.. jesteście durni i tyle. Dobrze, ze Wiktoria na nią nakrzyczała. Karol i Ola, nie no oni są perfekcyjni. Cóż.. No podobało mi się to, że Ola nie nabrała się na miłe słówka swojego faceta. Jejku cudowny moment.;) Fajnie, że pogadała z Amandą, fajnie, ze Karol pogadał z Andrzejem.. tylko ta Marlena taka wkurzająca. ALE!!!! Pogodzili się! To najważniejsze. Seks był? Był. Idealnie. Cudowanie z nich para. Czekam na kolejny.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uff nareszcie chwila by zająć się czytaniem:D
    Cóż jeśli mam być szczera tooo.... ten rozdział mnie niesamowicie uszczęśliwił ! Nareszcie się pogodzili! Ile można się kręcić w okół siebie i nie potrafić się dogadać. :d Choć przyznam szczerze, że jak pojawiła się na widoku ta cała Marlena to aż zadrżałam. A w głowie mi tylko krążyło po jakiego ona tam przylazła. Ale na szczęście wszystko się skończyło idealnie :D Lepiej chyba nie mogło :D Choć muszę przyznać, że fajnych mają przyjaciół. Karol z Olą się postarali :d
    No nic czekam na kolejne rozdziałki :)
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogłam sobie
    wyobrazić lepszego pogodzenia Amandy i Andrzeja! Myślałam, że skończy
    się tylko na pocałunkach, rozmowach i w ogóle takie pierdoły, a tu taka
    niespodzianka! Pozytywnie mnie zaskoczyłaś!
    Ola i Karol - po prostu mistrzowie! :3
    Wiki taka agresywna i władcza - jak najbardziej na plus! Więcej takich
    sytuacji z nią, proszę! :3
    Cytaty się przyjmną na pewno, bo są dobrane do każdej sytuacji ;)


    U mnie 12 rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://pisanesiatkowka.blogspot.com/ zapraszam na trzynastkę! :D

      Usuń
  8. Strasznie podoba mi się styl tego rozdziału. Nie mam tylko pojęcia czym różni się od pozostałych :) Wracając jednak do meritum: DESZCZ, DESZCZ, DESZCZ <3 U mnie też będzie motywem przewodnim :) Najważniejsze, że w końcu się dogadali i są ze sobą szczerzy :) Zapraszam na romantic-monday.blogspot.com W końcu jakaś nowość :) Pozdrawiam deszczowo!

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu, cudowny rozdzial ❤
    Jak dobrze, ze sie w koncu pogodzili ✌
    Tak w ogole, wspaniale piszesz ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny rozdział <3
    dopiero wczoraj odkryłam Twojego bloga i już zdążyłam przeczytać wszystkie rozdziały :) niecierpliwie czekam na następny i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że Amanda ma taką przyjaciółkę jak Wiktoria, która jest w stanie jej wygranąć, że robi źle! Szkoda tylko, że nikt nie wyprowadził ich z błędu, że Andrzej wcale do byłej nie wrócił!! I jeszcze ten tekst Muzaja, który na pewno upewnił Amy w tym przekonaniu.
    Dobrze, że Karol i Ola mają głowę na karku i są w stanie to wszystko odkręcić i sprawić, żeby ta dwójka w końcu ze sobą pogadała. I też bym zabiła Karollo, jakby stłukł moje ulubione perfumy (choć mam ich aż nadto).
    Już naprawdę miałam nadzieję, że Andrzej i Amy porozmwiają, a tu zonk! Marlena! Naprawdę się wystraszyłam, że nic z tego nie będzie, ale odetchnęłam z prawdziwą ulgą!
    Jest i scena! Aż mi się gorąco zrobiło!! Jestem ciekawa co będzie dalej, no i oczywiście mam nadzieję, że to nie jest koniec!!
    Chciałabym cię również gorąco zaprosić na przedświąteczny rozdział 11! Chwila relaksu między lepieniem pierogów, pucowaniem okien i trzepaniem dywanów!! :)
    Życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie rodziny i bliskich! Oraz weny!!!
    Buźka,
    E.Lizz
    We will be the champions

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział! :D
    W końcu się doczekałam! Pewnie gdyby nie Karol i Ola, to ta dwójka dalej by ze sobą nie porozmawiała. Dobrze,że mają takich przyjaciół, którzy chcą ich szczęścia.
    A ta Marlenka niech się wypcha i odczepi od Wrony!
    Mam nadzieję,że teraz wszystko już będzie dobrze :D
    Pozdrawia i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń