środa, 24 grudnia 2014

ROZDZIAŁ XXI - Baby, we found love right where we are

Ścieżka dźwiękowa cz.1 



"...Decydując się na znajomość z Tobą nie sądziłam, że zaangażuję się w nią tak absolutnie i bezwarunkowo. Że narodzi się we mnie coś znacznie silniejszego, niż oczekiwałam po tym związku. Że stanie się to, czego się bałam i zapewne boję się nadal. Dałeś mi odczuć tyle ciepła i tyle zrozumienia, ile nie dał mi w życiu nikt. Bo nikt, kogo los postawił na mojej drodze, nie umiał mnie pojąć, nie potrafił mnie zrozumieć. Każdy chciał mnie zmieniać, dostosowywać do subiektywnie postrzeganej przez siebie utrwalonej formuły zachowań i posunięć. Ty jeden nie próbowałeś. Chciałeś mnie taką, jaką jestem, z całą moją złożonością, nieprzewidywalnością; trudną i krytyczną. Z wszystkimi moimi wadami..."
 
Amanda
Czy muszę dodawać, że następne tygodnie wyglądały jak z bajki? Miłość kwitła, a my kochaliśmy się coraz bardziej. Sielanka trwała nadal. Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Jeden człowiek, a wniósł w moje życie tak wiele. Był moim oparciem, przyjacielem, wymarzonym kochankiem i kimś, kogo kochałam najmocniej na świecie. Czułam, że jego uczucie jest równie silne. Widziałam to w jego oczach, że jest mu ze mną naprawdę dobrze. Najpiękniejsze było to, że czułam, że moje uczucie do niego z każdym dniem jest coraz silniejsze. Uwielbiałam, kiedy mnie przytulał, kiedy uśmiechał się do mnie, mając tę iskrę w oku. Dotykałam nieba za każdym razem, kiedy łączył nasze usta w pocałunku.
Dobra dosyć tego, bo zrobiło się stanowczo za słodko. Zaraz wyjdzie, że wcale się nie kłóciliśmy. Nic z tych rzeczy! Czasami wybuchała pomiędzy nami istna III wojna światowa, po której ja puszczałam focha forever, który trwał (uwaga!) najdłużej pół godziny! Rekord, prawda?
Moje życie może nie zmieniło się diametralnie, tylko z anonimowej studentki prawa ewoulowałam we wroga number one sporej części damskiej populacji. Czy miałam wątpliwości co do naszego związku? Oczywiście. Zastanawiałam się jak to wszystko będzie wyglądało w sezonie reprezentacyjnym. Wtedy pewnie dopiero poczułabym, co to znaczy być w związku z zawodowym sportowcem... Postanowiłam jednak nie martwić się na zapas. Póki co trwał sezon ligowy, a Bełchatów dzieli od Łodzi naprawdę niewiele kilometrów. Nieustannie więc kursowaliśmy pomiędzy tymi dwoma miastami starając się przebywać ze sobą możliwie jak najczęściej.
Uprzedzając Wasze pytania - tak, zdarzało nam się wychodzić z łóżka. Nie samym seksem człowiek żyje. Podobno. Ok, ok spędzaliśmy w sypialni zaledwie 90% wspólnego czasu. Pozostałe 10% przeznaczaliśmy na, jak to określił jeden portal - obmacywanie się w miejscach publicznych. Otóż pewnego pięknego dnia na stronie sportowe-slodkosci.pl pojawił się artykuł o bardzo "kontrowersyjnym" tytule - "Dziewczyna Andrzeja Wrony przyłapana na gorącym uczynku!". W tekście wyjaśnione było, że pewna zbulwersowana fanka zobaczyła, jak kładę Andrzejowi rękę na pośladkach. To jest dopiero zbrodnia - dotknąć pupy własnego chłopaka! Powinni za to karać śmiercią. Nie muszę dodawać, że artykuł bił rekordy popularności? Ten sam portal po zdobyciu informacji, że oficjalnie jesteśmy razem ogłosił żałobę narodową z tego powodu. Byłabym jednak niesprawiedliwa generalizując, bowiem znalazło się wiele reporterek i czytelniczek, które naprawdę życzyły nam dobrze i pisały jak ładnie razem wyglądały.
W tamtym czasie jednak był to pierwszy tydzień naszego bycia razem i miałam prawo tak emocjonalnie reagować. Powoli zaczęłam przyzwyczajać się do nieskończonej liczby fanek Andrzeja, które gdy tylko pojawiał się w zasięgu wzroku otaczały go tworząc bardzo ciasną obręcz, do której nie miałam rzecz jasna dostępu. Bóg mi świadkiem - naprawdę byłam miła dla dziewczyn, które potrafiłyby wymienić nazwy co najmniej połowy zespołów PlusLigi i wspaniałomyślnie pozwalałam im na chwilowe "porwanie" mojego wybranka. Jednak gdy tylko słyszałam za plecami: "Ej, to ten Andrzej Wrona, co gra w Bełchatowskim Węglu!" krew zalewała mnie od nowa.
Oczywiście przybyło mi obserwujących na Instagramie. Andrzejowe fanki komentowały moje zdjęcia czasem całkiem miło, niekiedy trochę mniej. Miarka jednak się przebrała, gdy "Andrzejowa98" (tak brzmiał jej nick na insta) zrobiła mi przytyk do mojego wzrostu pisząc: "Ja przynajmniej dosięgałabym do jego ust". Moja reakcja była natychmiastowa - "Bo widzisz Kochana, gdy ja stałam w kolejce po rozum, Ty czekałaś na wzrost. Poza tym, nie martw się, ponieważ zawsze i wszędzie noszę ze sobą składany stołek, żeby Andrzeja nie bolał kark po serii namiętnych pocałunków ze mną." (Psycho)fanka jednak nie odpuszczała dodając: " Ale cycki i tak masz małe". Wtedy do dyskusji włączył się sam zainteresowany skutecznie ripostując małolatę: "Idealne, bo mieszczące się w dłoni. Polecam. Andrzej Wrona." I tak oto zakończyła się kariera początkującej hejterki.
Wiki miała podobne problemy co ja, w końcu Maciek też był rozpoznawalną postacią, ale nie tak medialną jak Andrzej. Zrezygnowana postanowiłam wreszcie poprosić o radę Olę, dziewczynę Karola.
                   - Musisz po prostu do tego przywyknąć. - orzekła przy kawie kłosowa wybranka. - Nie masz innego wyjścia, jak zaakceptować wszystkie fanki Andrzeja, inaczej zwariujesz.
                   - Echhh. - westchnęłam. - Staram się, ale znasz mnie już trochę i wiesz, jaka jestem emocjonalna.
                   - Niestety Amy, liczba fanek Andrzeja się nie zmniejszy, a raczej wzrośnie. Poza tym daj spokój. Pomyśl sobie, że jesteś gwiazdą, bo to ciebie właśnie wybrał ich wymarzony Andrzej Wrona. Wiesz ile dziewczyn ci zazdrości? - pocieszała mnie blondynka.
                   - Faktycznie, masz rację. Jeszcze do niedawna to ja byłam po ich stronie i po cichu wzdychałam do Andrzeja, a teraz proszę. - uśmiechnęłam się szczerze w odpowiedzi. Ale jedna rzecz mnie nurtowała. - A mam do ciebie jeszcze jedno pytanko.
                   - Wal śmiało.
                   - Dręczy mnie jedna rzecz. Mianowicie, jeszcze będąc fanką nie znalazłam prawie żadnych wieści o tym, że ma dziewczynę. A przecież przez jakiś czas był z tą Marleną.
                   - Ach, ona. W sumie Andrzej tak naprawdę nie pokazywał się z nią publicznie. I nie byli ze sobą jakoś specjalnie długo. - oświadczyła Ola. - Możesz być więc dumna, że jesteś pod takim "ostrzałem". Moim zdaniem to znak, że Andrzej traktuje cię poważnie.
                   - Może i masz rację. - odpowiedziałam i zamyśliłam się.
W międzyczasie, korzystając z wolnego weekendu, gdy Andrzej wybrał się na mecz do Gdańska, postanowiłam pojechać do domu. Pochodziłam z malowniczej wioski na Mazowszu i przez sporą odległość dzielącą ją od Łodzi niezbyt często odwiedzałam rodziców. Z mamą i tatą miałam naprawdę dobry kontakt i mówiłam im o wszystkim. Wiedzieli więc, że Rafał mnie zostawił. Pocieszyli mnie mówiąc, że i tak za nim nie przepadali. Nie pisnęłam im jednak ani słowa o znajomości z Andrzejem. Chciałam zostawić ten temat na rozmowę w cztery oczy. Rodzice popierali każdą moją decyzję, tak więc i tutaj nie było wielkich problemów. Ostrzegłam ich tylko, żeby nie denerwowali się, gdy przypadkiem natkną się na artykuł o mnie i Andrzeju. Wyrazili nadzieję, że poznają go w najbliższym czasie, na co ja tylko skinęłam głową i postanowiłam odłożyć ten temat na później. Trochę bardziej sceptyczny był jednak mój trzy lata starszy brat.
                  - Moja malutka siostra i jeden z najsłynniejszych siatkarzy? Świat się przekręcił. - stwierdził kręcąc z dezaprobatą głową Jasiek.
                  - Nie wiem czy zapomniałeś, ale twoja siostrzyczka nie jest już taka mała i ma prawo układać sobie życie po swojemu. - odpowiedziałam mrużąc oczy.
                  - Przywieź go tutaj, zobaczymy czy przyjmie się tak dobrze Rafał. - powiedział mój brat. I już wtedy wiedziałam, że mogą być kłopoty, gdy w końcu przedstawię w domu Andrzeja. Jasiek bowiem bardzo lubił się z moim byłym. "Poważni ludzie na poważnych stanowiskach." - tak mówili o sobie nie dając mi za bardzo szans na wtrącenie się do ich rozmowy. Mieli swoje tematy i już. Nawet po naszym rozstaniu wiem, że dalej utrzymywali ze sobą kontakt.
Na szczęście moja ukochana młodsza siostra Ala ucieszyła się na wieść o tym, że mam nowego chłopaka.
                  - Kurczę, Amy, ty to jesteś. Poderwać takiego Andrzeja Wronę... - rozmarzyła się mająca 11 lat i wchodząca w "trudny wiek" Alicja.
Pamiętam ją jak była jeszcze taka malutka, a tu już niedługo to ona zacznie przedstawiać mi swoich chłopaków. Od początku jednak Alicja traktowała mnie jako wzór i może dzięki temu rodzice nie mieli z nią większych problemów wychowawczych oprócz jej niepokornego charakteru. Zawsze to ja pełniłam rolę "Superniani", która miała jej wszystko powoli wytłumaczyć. Dzięki temu jednak miałyśmy super kontakt.
Szczęśliwa więc, że rodzice wyrazili chęć poznania Andrzeja wracałam do Łodzi. Skra po raz kolejny, jednak po niełatwym boju pokonała Lotos w Ergo Arenie 3:2. Wróciła dawna codzienność tj. moje zajęcia na uczelni i treningi Andrzeja, jednak nasza miłość kwitła dalej.
Apokalipsa miała jednak dopiero nadejść...


"...spotkali się i przylgnęli do siebie czując, że znaleźli to rzadkie połączenie doskonałego człowieczeństwa i ideału płci przeciwnej, którego pragnęli, ale którego zarazem tak bardzo się obawiali..."

Andrzej
Amanda potrafiła sprawić, że każda najgłupsza czynność nabierała innego charakteru. Byłem w niej szaleńczo zakochany. Mogła poprosić mnie o najgłupszą rzecz, a mi co najwyżej zajęłoby dobę, żeby ją dla niej zdobyć. Doprowadzała mnie do istnego szaleństwa. Nie trzeba używać wielu słów, żeby to opisać. Po prostu ją kochałem. Jak się okazało, wszystkie uczucia wcześnie to były czcze zauroczenia, które niczego wnosiły do mojego życia. Oszalałem z nią i dla niej. Uwielbiałem ją dotykać. Każda chwila z nią była bajkowa. Czułem się jak szczęśliwy królewicz, który czekał na swoją księżniczkę. Najważniejsze jednak było to, że wiedziałem, iż ona równie mocno odwzajemnia moje uczucia i jest jej ze mną naprawdę dobrze.
Nie potrafiłem przestać mówić o niej. Tak więc chłopaki z drużyny wiedzieli o niej praktycznie wszystko. Od ulubionego koloru, po perfumy jakich używa, a nawet jaką bieliznę miała dzisiaj na sobie. Ups... Powiedziałem o tym głośno? To i tak pewnie oznajmiłem tylko Kłosowi, a on jest jak mur, niczego nie wygada. Oby! W każdym razie wychodziłem na wariata, ale chłopaki tylko kiwali ze śmiechem głową, gdy znowu zaczynałem temat Amandy. Wszyscy ją naprawdę polubili, a wielu się nawet podobała.
No i właśnie tutaj zaczyna się problem, bo w moim mniemaniu Amanda podobała się absolutnie wszystkim facetom. Tak ja wiem, tyle fanek, tyle hotek, a ja bałem się, że ona zostawi mnie dla kogoś lepszego, kto przynajmniej będzie miał dla niej więcej czasu. Pocieszałem się w myśli, że jeszcze nie jest tak źle. Ale nie chciałem myśleć jak Amanda zniesie sezon reprezentacyjny, gdzie będziemy się widzieć przy dobrych wiatrach raz na kilka tygodni. Ale wracając do tematu, na nią naprawdę zwracało uwagę mnóstwo facetów. Ona bagatelizowała moje obawy, ale ja i tak wiedziałem swoje. Musiałem się trudzić, żeby jej uczucie nie gasło. Często kupowałem jej kwiaty, powtarzałem jaka jest piękna. Moje działania chyba przynosiły zamierzony skutek, bo Amanda z dnia na dzień patrzyłam na mnie z coraz większą miłością w oczach. A może mi się tylko wydawało?
W każdym razie opowieści o niej nie uniknęli moi rodzice, którzy koniecznie (a zwłaszcza mama) chcieli ją poznać. Nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu im ją przedstawię i postanowiłem zrobić to jak najszybciej.         

Ścieżka dźwiękowa cz.2



"...Najbardziej lubię gdy opiera mi się o kark. Wtedy czuję jego oddech, dreszcz przeszywający mnie po całym ciele. Czas, który ucieka. Czas który się zatrzymał tylko dla nas obojga. Usta szukające siebie, oczy szukające miłości. Obawiam się , że ta chwila może prysnąć jak bańka mydlana. Nie odważam się oddychać, błagam, by trwało to wiecznie..."

Amanda
Pewnego dnia leżeliśmy w andrzejowym łóżku po kolejnych upojnych chwilach, gdy nagle mój wybranek chwycił za telefon:
                 - Kochanie, może selfie after sex? - zapytał z chytrym uśmieszkiem, a moje oczy zamieniły się w pięciozłotówki.
                 - Że co?! - wykrzyknęłam tłukąc go poduszką. - Może selfie after thousands orgasms?! Przecież taki hit pojawiłby się w "Wiadomościach"!
Andrzej zaczął osłaniać się przed ciosami, ale dodał jeszcze oliwy do ognia:
                 - A wiesz, ty Skarbie masz zawsze super pomysły. Nawet Kłos by na to nie wpadł. - po tym stwierdzeniu moje uderzenia zyskały na sile.
                 - Ja rozumiem, że ścigacie się z Karolem o liczbę lajków, ale to jest naprawdę słaby chwyt reklamowy! - oświadczyłam pomiędzy kolejnymi uderzeniami.
W końcu jednak opadłam z sił i zrezygnowana usiadłam na łóżku.
                 - No i zepsułeś taki romantyczny nastrój. - stwierdziłam krzywiąc się przy tym.
                 - Zaraz możemy do niego wrócić... - odparł ochoczo Andrzej zbliżając się do mnie.
                 - Nie mam ochoty. - szybko wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni.
Zajęłam się przygotowywaniem śniadania, a po kilku minutach do kuchni przyczłapał Andrzej. Zaszedł mnie od tyłu, a ja zawsze w takich momentach wymiękałam. Powoli zaczął całować mój kark, a ja szybko odwróciłam się i oddaliśmy się namiętnym pocałunkom. Po kilku chwilach oderwaliśmy się od siebie.
                 - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - stwierdził z uśmiechem mój wybranek.
                 - Zamieniam się w słuch. - podniosłam ze zdziwienia brwi, no bo co to miałaby być za propozycja, na którą musiałam się zgodzić?
                 - W niedzielę jedziemy do moich rodziców. - oświadczył dumny z siebie.
                 - Słucham?! - nie dowierzałam.
                 - Amanda, musisz się zgodzić. Nawet nie wiesz z jaką niecierpliwością czeka na ciebie moja mama!
                 - Muszę? - uśmiechnęłam się słabo.
                 - Traktuję cię naprawdę poważnie. - Andrzej spojrzał mi głęboko w oczy. - I chciałbym, żebyś poznała moich rodziców. To tylko jeden dzień.
                 - No dobrze... - zgodziłam się z uśmiechem, ale w środku mnie już nie było tak wesoło.
Kolejnych kilka dni spędziłam w takich nerwach, że, słowo daję, wystawię matce Andrzeja rachunek za leki uspokajające! W końcu jednak nadszedł sądny dzień. Obudziłam się już o piątej rano, nie chcąc się spóźnić i mieć wystarczająco dużo czasu na przygotowanie. Przekopałam całą szafę głowiąc się co takiego mam założyć, że matka Andrzeja mnie zaakceptowała. Bingo! sukienka w stylu pensjonarki okazała się idealna.
Wiki śmiała się ze mnie cały ranek, żebym z nerwów tylko niczego nie odstawiła. Jednak wcale mnie tym nie pocieszyła, a wręcz przeciwnie - ręce mi się trzęsły, a wątroba zamieniała się co rusz miejscami z żołądkiem. W końcu Andrzej podjechał pod blok. Szybko wybiegłam i wsiadłam do jego auta.
                 - Prześlicznie wyglądasz. - przywitał mnie pocałunkiem.
                 - Chciałabym się równie dobrze czuć. - skrzywiłam się pokazując mu trzęsące się ręce.
                 - Amy, spokojnie, bo jeszcze po drodze padniesz mi na zawał. - pogłaskał mnie po policzku i odjechaliśmy.
Prawie przez całą drogę nie odzywałam się ani słowem, ja, która w nerwach zawsze dostaje słowotoku. Czyli, że największe zdenerwowanie jeszcze nie nadeszło? Cudownie. Po dwóch godzinach dojechaliśmy do Warszawy, jednak kolejną godzinę zajęło nam przetransportowanie się do Śródmieścia, gdzie mieszkanie posiadali państwo Wrona.
                - Jesteśmy na miejscu. - oświadczył Andrzej, gdy zaparkował pod jedną z najpiękniejszych kamienic w okolicy.
                - Jak tutaj pięknie. - zachwyciłam się. Weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się do windy, bowiem rodzice Andrzeja mieszkali na najwyższym piętrze.
Dojechaliśmy, a ja na chwiejących się nogach podeszłam do drzwi, a za nami szybko pojawiła się sympatyczna blondwłosa kobieta po 50.
               - Nareszcie jesteście! - ucieszyła się i... od razu przytuliła mnie do siebie. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu mogę cię poznać! Andrzej mi tyle o tobie opowiadał!
Co za kamień spadł mi z serca! Pani Teresa (bo tak nazywała się mama Andrzeja) okazała się tak sympatyczną i ciepłą osobą, że polubiłam ją z miejsca.
Po chwili z salonu wyłonił się zapewne tata Andrzeja.
               - Dzień dobry. Grzegorz. - podał mi rękę.
               - Amanda. Miło mi. - odwzajemniłam uścisk i uśmiech, który mi posłał.
Nerwy trochę puściły i poczułam się w domu Andrzeja całkiem swobodnie. Na początku może było troszeczkę drętwo, ale pani Teresa starała się rozluźnić atmosferę. Czyżby pierwsze koty za płoty?

-------------------------------------------------------------------
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
Strasznie Was przepraszam, że musiałyście tyle czekać i, że skończyłam w takim momencie, ale w sobotę pojawi się kolejna część, gdzie dowiecie się, jak potoczyła się wizyta u rodziców Andrzeja i jaką niespodziankę przygotował siatkarz dla swojej wybranki.
Z góry przepraszam wszystkie moje czytelniczki, które mogły poczuć się urażone, gdy napisałam o pewnym portalu :) Sama byłam jego wierną czytelniczką i jego pojawienie się tutaj jest tylko wątkiem humorystycznym :)

Jako, że mamy już Wigilię chciałabym życzyć Wam zdrowych, spokojnych, spędzonych z najbliższymi Świąt Bożego Narodzenia, dużo prezentów, smacznego jedzonka (żeby poszło w cycki!), dużo miłości (zarówno tym, które już mają swoją drugą połówkę, a tym, które nie mają znalezienia idealnego mężczyzny, np. jakiegoś siatkarza :D), szczęścia, żeby wena Was nie opuszczała, dużo ciekawych opowiadań do przeczytania i wszystkiego, czego dusza zapragnie! :*

Widziałyście już życzenia bożonarodzeniowe od chłopaków ze Skry?
Który z nich najbardziej przypadł Wam do gustu? Mi osobiście Srećko Lisinac i jego "Miłoooości" :)








14 komentarzy:

  1. No proszę proszę. :) tak milutko się zrobiło. Widać, że Amanda i Andrzej są ze sobą bardzo szczęśliwi. After sex selfie? Hahaha wygrałaś wszystko! Jestem ciekawa jak dalej potoczyły się wątek u rodziców Andrzeja. No i oczywiście czy rodzice i rodzeństwo Amandy zaakceptują jej wybranka. Rozdział, jest naprawdę świetny, z reszta jak zawsze. Ja tobie również życzę zdrowych, spokojnyc , spędzonych z rodziną Świąt Bożego Narodzenia. :)
    W wolnej chwili zapraszamy do siebie na 7 - http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/2014/12/rozdzia-7.html
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To sielanka trwa i oby jak najdłużej :D Ty mi tu nawet ich nie skłóć!
    Jestem pewna, że rodzice Andrzeja polubią szybko Amandę. Ciekawe, jaką niespodziankę przygotuje Wronka :D
    Pozdrawiam, Wesołych Świąt! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, te hotki. :D Amanda nie będzie mieć z nimi łatwo, przecież one dla Andrzejka zrobiłyby wszystko. Ta cała "Andrzejowa" to już w ogóle przegięła z tymi komentarzami. No tak, najłatwiej wylać swoją frustrację poprzez obrażanie dziewczyny osoby, którą się darzy tylko i wyłącznie platoniczną miłością.

    Jeeju, sielaneczka. Jest tak słodko, że nawet cukru nie potrzeba. :D Dobrze, że wszyscy zaakceptowali ich związek. Pewnie Amanda nie czułaby się dobrze, gdyby wiedziała, że ktoś nie popiera tego uczucia. A tutaj może liczyć na wsparcie ze strony chłopaków, przyjaciółki...

    No i super, że rodzice Andrzeja ją tak szybko zaakceptowali. :) Wierzę, że rodzice Amandy też pokochają Wronę. :D

    After - sex selfie rozwaliło mnie totalnie. :D

    Pozdrawiam :*
    Wesołych Świąt życzę. :*
    I zapraszam do mnie na świeżutki, dopiero co wrzucony, rozdział X. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie bomba! :D Bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje opowiadanie, fajnie wychodzą Ci wątki humorystyczne i te z wielkim stresem :)
    ciekawość mnie zżera! chcę się dowiedzieć co się wydarzyło u rodziców Andrzeja :D i zastanawiam się, czy w ramach "zemsty" Amy zabierze ukochanego do swojego domu rodzinnego :P
    Czekam na next!!! <3 Wesołych, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. After sex selfie - rozwaliło!
    Ogólnie rozdział mi się mega podoba! Jeszcze tylko fajerwerek mi brakowało! :3
    Tobie też udanych Świąt :*
    Mi się najbardziej życzenia Kacpra Piechockiego podobały i te jego ruchy! <3

    U mnie rozdział czternasty.

    OdpowiedzUsuń
  6. after sex selfie coś mi przypomina. I niekoniecznie jest to wspomnienie o polskim siatkarzu. Oj Andrzej, Andrzej. Teraz czekam na oswiadczyny, bo facet wpadł po uszy. Amanda nie ma lepiej. Też wzięło ją na całego. Zastanawiam się tylko jak szybko to zepsujesz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak słodko tutaj, że rzygam tęczą normalnie ;*
    Ale nie no. Dobrze, że im się układa (mam nadzieję, że na razie nie masz ochoty tego psuć ;)) Propozycje selfie mnie rozwaliły xD
    No tak pierwsze koty za płoty. Zapoznanie z rodzicami Wronki wyszło okey ;)
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam serdecznie ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Andrzej rozwala system :) ale to dobrze, że Amandzie wreszcie zaczyna się wszystko układać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojj ja też się udzielałam na portalu i też w rozdziale będę miała wspomnienie o nim :)
    jejku jak to czytam to az tak się fajnie robi w serduszku :33
    bardzo lubie czytać tego bloga :*
    czekam niecierpliwie na kolejny ;D
    w międzyczasie zapraszam na nowy rozdział u mnie :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak większość - after sex selfie totalnie mnie rozwaliło! W ogóle ten Andrzej wygrał ten rozdział! :) Taka typowa sielanka. Co do portalu - przyznaję się bez bicia, że również byłam jego czytelniczką! :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i przypominam (jeśli jeszcze nie czytałaś) o rozdziale u mnie! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. "Idealnie mieszczą się w dłoni. Polecam. Andrzej Wrona. " hahahah wspolnie z selfie mistrzostwo ❤
    Czekam na nastepny.❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Klepnęła go w tyłek. Nie no, jakże mogła trzymać rękę na tyłku swojego faceta? Zbrodnia. Na stos z nią. Niechaj płonie bezwstydnica!
    To opowiadanie jest świetne!:) Można się tu nieźle pośmiać, jak np przy akcji z instagramem. Andrzej Wrona poleca- musi być dobre:)
    Cieszę sie, ze jego rodzice ją zaakceptowali. Tak być powinno. ta sielanka może tu trwać zawsze. Jest idealnie:) Ciekawe kiedy ona zabierze go do swoich rodziców.:)
    Ale wybacz, selfie after sex wygrywa wszystko!! Ja wiem, że chyba było coś na ten temat, że niby pary to robiły ale.. kurde w tym opowiadaniu to było znakomite!! Wyobrazam sobie minę Andrzeja jak to mówi. Hahaha:)
    Czekam na kolejny.:)
    P,S. Jak masz czas i ochotę zapraszam do siebie na 7:)
    http://by-smutek-stracil-moc.blogspot.com/2014/12/siedem.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy to nie jest niewporządku okłamywać swoich czytelników? Jesteś niesłowna... Nowy rozdział miał być w sobote, jest godzina 15:30 w niedziele nowego rozdziału nie ma. Chyba to samo mówi za siebie.
    Ale ... i tak czekam!
    Buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam czytać uważniej. Wczoraj napisałam w adnotacji "następna notka", że następna pojawi się jednak w niedzielę. Nie jestem robotem, przykro mi, ale przynajmniej ostrzegłam, że będzie opóźnienie.

      Usuń