piątek, 13 marca 2015

ROZDZIAŁ XXV - I know I'm not the only one

Ścieżka dźwiękowa cz.1

Andrzej
                  - Jesteś moim kumplem, ale naprawdę nie potrafię cię ogarnąć, Andrzej. - Karol westchnął ciężko i usiadł naprzeciwko mnie na fotelu.
                  - To może ja pójdę zrobić herbatę? - zaproponowała Ola i szybko się ulotniła.
W mojej głowie wręcz huczało, bo kac dał o sobie znać. Wcześniej będąc na tak ogromnych emocjach nie odczuwałem tego. A teraz miałem ochotę odciąć sobie głowę i kopnąć ją w cholerę. I tak nie była mi do niczego potrzebna. Prawdopodobnie zdradziłem Amandę, więc kim byłem? Najgorszym śmieciem, do którego nikt nie powinien mieć szacunku. Ta sytuacja naprawdę mnie przerastała.
                  - Karol, ale ja... Byłem pijany. - próbowałem się usprawiedliwiać, ale sam wiedziałem, że nie mogłem wszystkiego zwalać na alkohol. W końcu nikt mnie nie zmusił do picia.
                  - Wronka, ustalmy jedno. Byłeś nawalony. Nic pamiętasz. Zawsze istnieje cień szansy, że do niczego między wami nie doszło. - Karollo pocieszająco poklepał mnie po ramieniu.
                  - No tak! - wykrzyknąłem uradowany. Podświadomie chciałem, żeby ktoś zasiał we mnie chociaż kropelkę nadziei, że to wszystko nie wyglądało w rzeczywistości, tak jak mi się początkowo wydawało. - W tych całych nerwach zapomniałem o takiej możliwości.
                  - A więc nie pozostaje ci nic innego, jak pójść do Mileny i zapytać ją wprost do czego między wami doszło. Może jeszcze nie wyjechała.
                  - To ja się będę zmywał. - oznajmiłem i szybko skierowałem do wyjścia. Zarzuciłem na plecy kurtkę, zbiegłem po schodach i ruszyłem do hotelu, gdzie miałem nadzieję jeszcze zastać Milenę.

"...Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku, bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój..."

Wszechwiedzący narrator

                  - Wszystko fajnie, Skarbie, tylko przeoczyłeś jedną rzecz. - oświadczyła Ola, gdy za Andrzejem zamknęły się drzwi.
Karol spojrzał na nią pytająco.
                  - Pamiętasz, jak Milena zachowywała się na imprezie?
                  - Faktycznie... - Karol złapał się za głowę i westchnął głośno.
                  - Tak więc, nawet jeżeli do niczego między nimi nie doszło, to się nigdy nie wyda. - blondynka skrzywiła się.
Naprawdę lubiła Amandę i uważała, że żadna inna dziewczyna tak nie pasuje do niego. Chciała, żeby para wróciła do siebie, ale sytuacja wyglądała naprawdę beznadziejnie. Próbowała postawić się na miejscu dziewczyny Andrzeja i wiedziała, że gdyby taki numer wywinął jej Karol, ona postąpiłaby tak samo. Cały czas pozostawała jej nadzieja, że środkowy nie zdradził Amandy z Mileną. Jednak szanse na wyjście prawdy na jaw były naprawdę nikłe.
                  - Cholera jasna. - zaklął siatkarz i zaczął nerwowo chodzić po salonie. - Z tej chorej sytuacji musi istnieć jakieś wyjście!
Te ostatnie słowa wykrzyknął swojej dziewczynie prosto w twarz.
                  - Spokojnie, Karol. Ja wiem, że bardzo to przeżywasz, ale sami nic nie możemy zrobić. - Ola próbowała uspokoić swojego wybranka, ale sama była równie zdenerwowana i bezradna.
Że też ta cholerna Milena musiała namieszać akurat teraz, kiedy między Amandą a Andrzejem zapadła sielanka! Na dobrą wolę tej dziewczyny wolała nie liczyć, już na imprezie widziała, jaka była zdeterminowana.
                  - To nasza wina. - obwiniał się Karol. - Powinniśmy zareagować od razu na imprezie. Wszyscy widzieli, jak ona lepiła się do Andrzeja.
                  - Niestety masz rację... - przytaknęła blondynka. - Poza tym... Widziałeś szyję Andrzeja?
                  - Kurwa mać! - Karol uderzył pięścią w stół.
Ślady na szyi środkowego wskazywały na jednoznaczny scenariusz tej feralnej nocy....

***

Mimo iż Andrzeja nie było już przy niej, gdy się obudziła i tak wiedziała, że osiągnęła swój cel. Zaciągnęła go do łóżka, przespał się z nią, więc dla niego i osób postronnych, a zwłaszcza tej jego lalki, wszystko powinno wyglądać jednoznacznie. Ale przecież nie musiała nikomu wyjawiać, że tak naprawdę do niczego między nimi nie doszło.
Wyszła spod prysznica i uśmiechnęła się do siebie w lustrze. Cel osiągnięty. Teraz tylko wystarczyło uświadomić Andrzejowi, że jest na nią skazany.
Poprzednie groźby nie wystarczyły i tym razem Milena postawiła sama zadziałać, co od razu przyniosło efekty. Nie postanowiła wyprowadzać nikogo z błędu. Była na tyle inteligentna, że wiedziała, iż ona była jedynym świadomym uczestnikiem tej farsy, a żadnego naocznego świadka nie było.
Nikt oprócz niej nie wiedział, że Andrzej był tak pijany, że w ogóle nie nadawał się do użytku i po przyjściu do pokoju od razu położył się spać. Ona rozebrała go, podziwiając przy tym jego wysportowane ciało. Napawała się nim, dotykając je, a w niektórych miejscach nawet całowała. Na szyi pozostawiła mu ślady namiętnych pocałunków, a na plecach rysy po paznokciach. To były dowody jednoznacznie wskazujące na to, co blondynka i siatkarz robili tej nocy...
Andrzej musiał być ponownie jej. Nie powinna była go zostawiać kilka lat temu. Teraz się zmieniła. Nie była już tą przemiłą dziewczyną z sąsiedztwa, tylko kobietą, która wie czego chce i zawsze to dostaje.

"...nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze powraca, żeby zmienić Ciebie. zarówno Twoją teraźniejszość, jak i przyszłość..."

Jej rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Recepcjonistka poinformowała ją, że ma gościa. Milena aż uśmiechnęła na imię i nazwisko, które było jej tak bliskie. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
                    - Wejdź, Andrzejku! - rzuciła się na szyję siatkarzowi, który nie podzielał jej dobrego humoru.
                    - Oszczędź sobie. - odsunął ją od siebie i spojrzał poważnym, pełnym bólu wzrokiem. - Możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie?
                    - Z wielką przyjemnością. - odrzekła nie tracąc entuzjazmu. - Ale najpierw, może usiądziesz?
                    - Przyszedłem tylko na chwilę. - stwierdził sucho. - Milena, czy my spaliśmy ze sobą? Inaczej: czy my uprawialiśmy seks?
Milena westchnęła teatralnie.
                    - Och, biedactwo. Niczego nie pamiętasz, prawda? - podeszła do niego i położyła mu dłonie na klatce piersiowej. - Było tak cudownie. Nigdy nie zapomnę tej nocy!
                    - Kłamiesz! - siatkarz po raz kolejny odepchnął ją od siebie.
                    - Kotku, wystarczy, że obejrzysz własną szyję i plecy. - odparła słodko, a środkowy spojrzał na nią zdezorientowany.
Szybko udał się do łazienki i zdjął kurtkę. Rozpiął koszulę i obejrzał szyję. Aż zaklął głośno widząc jak ona wyglądała. Zdjął koszulę i odwrócił się. Spojrzał przez ramię w lustro i zrozumiał wszystko. Oni naprawdę musieli uprawiać seks! Wtedy ostatnia iskierka nadziei zgasła.
Dziwnie spokojny założył ponownie koszulę i kurtkę. Wyszedł z łazienki i spojrzał na dziewczynę wyzywająco.
                    - Nie rozumiem, dlaczego teraz wróciłaś i dlaczego do jasnej cholery chcesz zniszczyć mi życie, ale nie pozwolę Ci na to rozumiesz?! - wykrzyknął i szybko się ulotnił, trzaskając za sobą drzwiami.

Ścieżka dźwiękowa cz.2

Amanda
                  - Córeczko, ale tak na dobrą sprawę nie możesz być pewna, że on cię zdradził. - przekonywała moja mama.
Minęło już kilka godzin od mojego powrotu do domu, a ja siedziałam teraz pod kocykiem na kanapie w salonie i trzymałam w ręku kubek z gorącą herbatą. Naprzeciwko mnie na fotelu siedziała moja rodzicielka, która już od ładnych kilku minut próbowała mnie pocieszyć.
                  - Mamusiu, takie rzeczy się czuje. - odparłam dobitnie.
Jak do tej pory intuicja nigdy mnie nie zawodziła i teraz też dalej jej ufałam. Bardzo bolała mnie zdrada Andrzeja. Wiedziałam, że był pijany i że to jest dobry powód na wytłumaczenie, ale skoro tak bardzo mnie kochał to powinien od razu przewidzieć taki scenariusz.
                  - Jak chcesz, kochanie. - mama skapitulowała.
Dla mnie wszystko było jasne. Nie opierał się tej blondynie, nie wrócił na noc, logiczne więc, że został u niej. Mogłam teraz tylko obwiniać samą siebie, że nie ukróciłam tego już na imprezie, ale niestety było już za późno. Mleko się rozlało.

"...Być razem - nie ma mowy, zapomnieć - nie ma mowy, wyrzucić - nie da rady..."

Miałam już naprawdę spore doświadczenie jeżeli chodzi o zdradę, może więc w końcu nadszedł czas, żebym to ja zaczęła zdradzać? Tfu, tfu, właśnie tego się bałam. Że kiedyś stanę się taką pozbawioną wyższych uczuć zimną suką. Ale to może był dobry sposób na życie? Tego nie wiem.
To mi jednak na razie nie groziło, bo jak głupia czekałam na telefon od Andrzeja.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdyby tylko zadzwonił albo pojawił się u mnie w domu, ja wszystko bym mu wybaczyła. Był dla mnie zbyt ważny, żeby przez jedną głupią noc z inną zaprzepaścić wszystko...

"...Zakaz pamiętania, przy jednoczesnym lęku przed zapomnieniem - wybrałam dla siebie zdradliwą ścieżkę..."

A przecież nie kazałam mu siebie szukać, no tak, kobieca logika.
Miałam też inne zmartwienie, bo zorientowałam się, że od miesiąca nie miałam okresu... Czyżbym...? Nie chciałam dopuszczać do siebie takiej myśli. Postanowiłam tylko, że po Nowym Roku pójdę do ginekologa upewnić się, a wcześniej zrobię test. Póki co nie chciałam nikogo tym martwić, nawet Wiki.
O właśnie! Przecież ona na pewno zamartwiała się o mnie. Zniknęłam tak nagle bez słowa...
W czeluściach torebki odnalazłam telefon, a w nim było 20 nieodebranych połączeń i 10 smsów, wszystko od Wiki. Nic od Andrzeja. To naprawdę nie wróżyło dobrze... Ciekawe, co on teraz robi, czy myśli dalej o mnie? A może jednak podobało mu się z tą blondyną? Do cholery, przecież niby tak bardzo mnie kochał!
W tym momencie nerwy po raz kolejny mi puściły, a po twarzy spłynęło mnóstwo łez. Jak przez mgłę zobaczyłam tylko, że ktoś do mnie idzie i przytula. Po chwili poczułam chude rączki, które obejmują mnie za szyję. Tak, to było moja młodsza siostrzyczka, która bez słowa przytuliła mnie, próbując pocieszyć, ja jednak szlochałam coraz głośniej...

Andrzej
Szybko jednak zorientowałem się, że na wszystko jest już za późno. Sytuacja stała się jasna, a ja byłem zwykłym śmieciem, który zdradził miłość swojego życia. Straciłem Amandę, która była moim całym szczęściem. Nigdy wcześniej żadna dziewczyna nie dawała mi tak wiele radości. Stała się nawet ważniejsza od siatkówki, która stanowiła ogromną część mojego życia, a teraz? Teraz Amanda nie chciała mnie wcale znać i miała do tego pełne prawo.
Bez celu błąkałem się po mieście. Nogi same przywiodły mnie pod klub, gdzie po raz pierwszy ją zobaczyłem. To było jak grom z jasnego nieba. "Give me love", moje dłonie na jej biodrach, jej drobne, delikatne ciało blisko mojego. Ta chwila była cudowna. To ona dała mi impuls, żeby zerwać z Marleną, z którą i tak nigdy wcześniej mi się nie układało.
Próbowałem jeszcze wyplenić to uczucie, ale Amanda na dobre zawładnęła wtedy moim sercem. Nie potrafiłem przestać o niej myśleć. To było silniejsze ode mnie. Cały czas miałem jej obraz przed oczami. A potem wszystko potoczyło się szybko. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i pojechałem do niej, co zakończyło się... wspólnym spaniem!
I tutaj wcale nie chodziło o to, żeby ją przelecieć, a potem zostawić. Wcale nie chciałem się spieszyć z seksem, bo wiedziałem, że mogę na nią poczekać, bo naprawdę warto.
Moje myśli chyba zsynchronizowały się z nogami, bowiem po chwili zorientowałem się, że znajduję się w parku, gdzie spacerowaliśmy, gdy Amanda po raz pierwszy przyjechała do mnie do Bełchatowa. Byliśmy tacy szczęśliwi, tacy zakochani.
A potem wyniknęły kłopoty, z których ostatecznie wyszliśmy razem. Do tej pory, nie wiem kto groził Amandzie.
Później jednak rozpoczęła się sielanka, która trwała aż do wczorajszego cholernego dnia.
Po co w ogóle Milena pojawiła się na moich urodzinach? Zostawiła mnie bez słowa tyle lat temu, a teraz co? Wraca? Akurat wtedy kiedy ja jestem (byłem?) szczęśliwy?

"...To, co minęło, nie przestało istnieć: stało się tylko nieobecne. To, co się stało, stało się naprawdę; prawdę mówi, kto stwierdza to istnienie czegoś. Odmienić przeszłość - to obłąkana myśl. To, co się stało w przeszłości, nie może się odstać, chociaż jest przeszłe, jednak będzie do końca świata i po końcu świata..."

I dlaczego do cholery robi to w taki sposób z miejsca niszcząc mi całe życie?! Dlaczego?!
Usiadłem na ławce i po chwili zorientowałem się, że po policzku płyną mi łzy. Chłopaki nie płaczą? Kto to wymyślił... Każdy ma gorsze chwile, już nie mówiąc o tym, kiedy traci się najukochańszą osobę.

"...ja właśnie płakałem. Nie po wierzchu. Czułem coś takiego, jakby z drugiej strony moich oczu łzy do wewnątrz mnie spływały. Doświadczył pan może takiego płaczu...?"

Nie dbałem o to, że jutro na większości portali plotkarskich pojawi się artykuł o tym, że mistrz świata płakał w parku. To nie było teraz ważne. Najważniejsza dalej była Amanda...
Wiedziałem teraz jedno, naprawdę nie zasługiwałem na nią. Byłem świnią, śmieciem, najgorszym skurwysynem, który zdradził swoją ukochaną.
Nie zasługiwałem nawet na współczucie innych. To wszystko moja wina. Musiałem to teraz przyjąć na klatę. Jednak dalej nie wiedziałem, jak mam dalej żyć.
Wszystko, nawet oddychanie, nagle straciło sens. Moje życie się już skończyło.
Zrezygnowany wstałem i powlokłem się do swojego mieszkania. Głupio byłoby tkwić całą noc na parkowej ławce.
Dowlokłem się do bloku i aż przetarłem oczy ze zdumienia. Przy samochodzie stał Jasiek, brat Amandy. Już mentalnie przygotowywałem się, że zostanę pobity i to do nieprzytomności. Należało mi się.
Udając spokojnego podszedłem do niego.
                        - Pewnie myślisz, że przyjechałem dać ci w mordę? - zaczął.
                        - Na nic innego nie zasługuję. I nawet nie zamierzam się bronić. - odparłem ponuro.
                        - Posłuchaj Wrona. - spojrzał mi hardo w oczy. - Powinienem cię stłuc i to naprawdę ostro. Z chęcią przetrąciłbym ci tę ładną buźkę za to, co zrobiłeś mojej siostrze. Gdybyś widział jak ona się czuje!
                        - Mogę sobie tylko wyobrazić. - odparłem cicho.
                        - Gówno wiesz! - wykrzyknął. - Ale nie zrobię ci niczego złego, ba, nawet ci pomogę. A wiesz dlaczego?! Bo kocham ją, a ona kocha ciebie, jak nikogo innego na świecie i ja chcę tylko, żeby była szczęśliwa.
Stałem zdezorientowany i patrzyłem na niego. Czy on właśnie powiedział, że mi pomoże? I że Amanda dalej mnie kocha?
                       - Masz tutaj mój numer. - wcisnął mi do ręki kartkę. - Zadzwoń do mnie za kilka dni, jak Amandzie opadną emocje. Tylko pamiętaj! Jeżeli jeszcze raz skrzywdzisz moją siostrę, wiedz, że będziesz się wtedy musiał pożegnać się ze światem!
Po tych ostatnich słowach wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon, zostawiając mnie kompletnie zdezorientowanego...

--------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
I znowu wracam po dłuższej przerwie. Mam nadzieję, że teraz wszystko pójdzie zgodnie z planem i nowe rozdziały będą pojawiały się co tydzień.
Niestety sytuacja się skomplikowała i na domiar złego wydaje się być beznadziejna. Czy Andrzej jest "skazany" na Milenę? I co z Amandą?