niedziela, 28 września 2014

ROZDZIAŁ II - Nothing is impossible


"I w myślach sobie zadaję pytanie: co mnie tu wiodło? Przyjaźń czy kochanie?"

Sen lekarstwem na wszystko? Oj nie zawsze. Obudziłam się jeszcze bardziej zmęczona niż byłam kładąc się spać. A kto mi się śnił? Nie kto inny jak nasz szanowny Andrzej Wrona. Śnił mi się jego ślub z tą blondyną, wpadłam do kościoła i krzyknęłam "Nieeeee!!!", ale ochroniarze złapali mnie za ramiona i wyprowadzili siłą. Obudziłam się cała zlana potem, gdy zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawił się Rafał. 
               - Dzień dobry moje słoneczko, jak się spało? - usłyszałam ten cudownym męski a jednocześnie melodyjny głos.
               - Hej Skarbie, średnio, emocje po meczu chyba jeszcze nie opadły. - odpowiedziałam zaspana.
               - Oj to niedobrze, rozumiem, że mecz się podobał? Ja naprawdę nie potrafię pojąć jak Ty możesz lubić ten bezjajeczny sport? - zapytał nierefermowalny fan piłki nożnej.
               - Chociażby dlatego, że jestem kobietą i nie posiadam jaj. - odurknęłam.
               - No dobrze, nie dyskutujmy o tym, bo to do niczego nie prowadzi. Zabieram Cię dzisiaj na obiad do restauracji. Muszę powiedzieć Ci coś ważnego.
               - Nie cierpię jak tak mówisz! Do której? 
               - Oj Kochanie, spokojnie. To będzie niespodzianka. Przyjadę po Ciebie o 13. Papa. - powiedział i rozłączył się. 
Myśli w mojej głowie zaczęły się kłębić z prędkością światła - co takiego chce mi powiedzieć mój ukochany? Może Wiki miała rację, może chce mi się oświadczyć?! Cała przejęta zapomniałam całkowicie o wczorajszym meczu i o tym, co wydarzyło się na korytarzu. 
Ach ten mój Rafał... Jak ja mogłam myśleć o jakimś siatkarzu mając przy sobie taki ideał?! Przystojny, dobrze wychowany, opiekuńczy i jaki kochający. Ale ten ideał powinien mieć jakąś rysę, której jeszcze nie zauważyłam... Myślami wróciłam do I roku studiów, kiedy to poznaliśmy się z Rafałem. Mój ukochany był wtedy na V roku. Najlepszy student na roku zwrócił uwagę właśnie na mnie - zagubionego pierwszoroczniaka. Powiedział mi potem, że gdy tylko mnie zobaczył, stwierdził, że dla tych oczu i włosów zrobi wszystko. No cóż, oczy i włosy - moja niewątpliwe zalety (mam nadzieję, że nie jedyne). Zagadał do mnie, początkowo chcąc pomóc mi zaklimatyzować się na studiach, a potem próbując umówić się. Ja - porażona dwoma nieudanymi związkami (za pierwszym razem zdradzona, a za drugim... w sumie też) nie chciałam nawet iść z nim na głupią kawę. Zaprzyjaźniliśmy się, a przecież przyjaźń to bardzo dobra podstawa do związku. W końcu uległam, umówiliśmy się i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. 
A teraz, po prawie 2 latach bycia razem, może Rafał postanowił poprosić mnie o rękę. Cieszyłam się jak głupia. Zjadłam śniadanie i pobiegłam do łazienki się szykować. Wiki niestety nie było, wyjechała rano do rodzinnego domu. W końcu świeża, pachnąca i pomalowana stanęłam przed szafą i dopadł mnie typowy problem kobiecy. Jako, że był to listopad i nie miałam dużego pola do popisu zdecydowałam się na klasyczną czerwoną sukienkę, do której dobrałam złoty pasek i biżuterię, a na nogi założyłam czarne botki na niebotycznej szpili, nie zapominając oczywiście o szaliku i płaszczyku. Rozradowana wyszłam pod blok, gdy podjechał mój chłopak, wsiadłam, pocałowałam go namiętnie na przywitanie i odjechaliśmy.
Rafał wybrał bardzo przytulną włoską restaurację, zamówiliśmy obiad i po przyniesieniu potraw przez kelnera (bardzo przystojnego!) zaczęliśmy jeść. Mój ukochany od początku był bardzo szarmancki, cały czas prawił mi komplementy i patrzył na mnie z zachwytem w oczach. Wprost nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu wyciągnie pierścionek! 
Gdy skończyliśmy, Rafał wziął mnie za rękę i spojrzał głęboko w oczy. 
               - Amanda, miałem Ci to powiedzieć wcześniej, ale nie miałem odwagi. - zaczął, a ja rozanielona patrzyłam na niego. - Ja... Ja zakochałem się.
               - Tak, wiem Kochanie, 2 lata temu we mnie. - odparłam pewna swojej pozycji.
               - Nie, to nie tak...
               - Jak to nie?! - wrzasnęłam a połowa gości restauracji obejrzała się na mnie. - o czym Ty mówisz?! Masz kogoś?!
               - Proszę cię, ciszej. - odparł - Tak, poznałem ją jakieś 2 miesiące temu i to było jak grom z jasnego nieba. Myślałem, że mi przejdzie, ale to jest silniejsze ode mnie. Poza tym, Blanka jest w ciąży. 
               - Nieee, Rafał, proszę powiedz, że żartujesz. Przecież dzisiaj do cholery nie ma Prima Aprilis! - nie mogłam uwierzyć. Rysa na ideale? Znalazła się, ale żeby aż tak ogromna?! - Zaraz wyjdą tutaj panowie i powiedzą "Mamy Cię!", tak?
               - Zaraz to tutaj pojawi się moja Blanka i jeżeli nie chcesz jej poznać, radziłbym szybciej wyjść. - Rafał był bardzo stanowczy... i jaki niemiły!
              - Więc to tak, dobrze, nie myśl, że będę za Tobą płakała. Szczęścia Kochanie. - wstałam, usiadłam mu na kolanach i widząc, że zbliża się do nas jakaś laska, wpiłam mu się w usta - A to na pożegnanie - wstałam i wylałam mu na głowę szklankę pomarańczowego soku, bardzo lepkiego soku. 
              - Możesz sobie zabrać tego "słodziaka" - powiedziałam tryumfalnym głosem do blondynki, a ludzie w restauracji zaczęli mi klaskać. 
Jednak sytuacja w środku mnie już nie była taka ciekawa. Wyszłam szybko na powietrze, ponieważ brakowało mi tchu. Nie mogłam uwierzyć jak on mógł zrobić mi coś takiego i to z taką tapeciarą. Czułam się jakbym była w amoku. Nieświadomie wsiadłam w pierwszy lepszy autobus aż dojechałam do dworca autobusowego, poszłam na pierwszy lepszy peron aż nagle podjechał autobus. Dokąd?! Oczywiście na tabliczce miał napisane "Bełchatów". Nie wierzyłam wcześniej w przeznaczenie, a może jednak? Nie myśląc wiele, wsiadłam do autobusu. W Bełchatowie byłam wcześniej tylko na meczu. Jednak pamiętałam jak dostać się z dworca na halę. Nie wiem nawet kiedy znalazłam się pod halą Energia. W zasadzie co ja tutaj robiłam? Czułam się, jakby jakiś mały chochlik siedział w środku mnie i sterował moimi zachowaniami. Co ja sobie myślałam, że przyjadę pod halę, wyjdzie Andrzej i powiem mu "Cześć Andrzej, nie znamy się, widzę Cię po raz drugi na żywo, właśnie zostawił mnie chłopak, a ja jestem w Tobie beznadziejnie zakochana"? Przecież w najlepszym wypadku wyśmiałby mnie, a w najgorszym zadzwonił po pogotowie psychiatryczne i zabraliby mnie w kaftanie bezpieczeństwa do miejsca, w którym powinnam się tak naprawdę znajdować.
Otrzeźwiłam się trochę i usiadłam na ławce. Gdy zobaczyłam, że z hali akurat wychodzą siatkarze moje serce zamarło. I co dalej? Powtórka z rozrywki - Andrzej wychodzi, podbiega do niego blondyna i rzuca mu się na szyję, on łapie ja za rękę i przechodzą koło mnie. On nawet raz spogląda na mnie (aaaaaaa, Andrzej w końcu mnie zauważył), a ona widząc to robi wystudiowaną minę, a gdy mnie mijają za plecami pokazuje mi środkowy palec. Bezczelna! Czyżby czuła zagrożenie? Nie powiem, mój strój zwraca na uwagę, inni siatkarze spoglądają na mnie, a ja? Nie mam zielonego pojęcia co dalej robić. Nie mam już siły nawet myśleć o Rafale - to chyba taka reakcja obronna organizmu, przecież przerabiam to już po raz trzeci. Błąkam się bez celu po mieście i podejmuję decyzję, że pójdę na najlepszą imprezę na jakiej kiedykolwiek byłam. Nie obchodzi mnie to, jak wrócę do Łodzi, zamierzam bawić się tak, jakby jutro miał się świat skończyć. Resztkami świadomości idę do najbliższego hotelu, zajmuję w nim pokój, trochę się odświeżam i o godzinie 21 wychodzę do klubu. Wchodzę i od razu kieruję się do baru, zamawiam mojito, wypijam, potem drugie, trzecie, już trochę czuję je w nogach i ruszam na parkiet. Bawię się cudownie, moja głowa jest całkowicie wolna od jakichkolwiek myśli. Wtem Dj zapodaje i zapowiada przybycie siatkarzy Skry Bełchatów. Chłopcy wchodzą, a jako drugi w kolejności idzie nie kto inny jak Andrzej Wrona! Przechodzi dosłownie pół metra ode mnie, patrzy mi w oczy a czas po raz kolejny staje w miejscu...

-----------------------------------------------------------------------
I jak Wam się podoba kolejna część? :) Proszę o komentarze.
Jesteście ciekawe, co wydarzy się dalej w klubie? Rafał wcale nie zamierza mimo wszystko zniknąć z życia Amandy. Czy na imprezie pojawi się dziewczyna Andrzeja? Dowiecie się już wkrótce :)

8 komentarzy:

  1. tyle się wydarzyło w tym rozdziale, że aż nie wiem od czego zacząc. Rafał bezapelacyjnie jest strasznym dupkiem i widzę, że będzie chciał coś namieszac. A co do Wronki to nie mam pojęcia co sobie wymyśliłaś. Znaczy jakies tam teorie mam, ale jestem ciekawa czy sie sprawdzą. Co do jego laski to przypomina mi trochę jedną z bełchatowskich wariatek. No ale zobaczymy. Pozdrawiam i czekam na następny (jeśli coś dodajesz to informację u mnie zostawiaj pod swoim ostatnim komentarzem. Nie lubię spamu) pozdrawiam, mam nadzieję, że adres bloga pamiętasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, Andrzej, oczywiście zgodnie z umową będzie tutaj kluczową postacią :D
      Możesz trochę przybliżyć postać tej bełchatowskiej wariatki? ;)

      Pamiętam i poinformuję o następnym poście :)

      Usuń
    2. bełchatowskie wariatki to hotki grubego kalibru :D niestety ja nie mieszkam w Bełchatowie więc osobiście ich nie widziałam, ale miałam okazję posłuchac o ich ekscesach i nie powiem, ale śmiałam się jak głupia :)

      Usuń
    3. To widzę, że to gruby temat :D

      Usuń
  2. Mam nadzieje, że ten Rafał zniknie jej z życia i nigdy nie wróci :( rozdział świetny, można wiedzieć co ile będą nowe dodawane? / Dorota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)

      Zależnie od weny, ostatnio mnie nie opuszcza, jutro na 99% pojawi się nowa notka :) Zaglądaj do mnie codziennie :)

      Usuń
  3. cudowny *_* czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń