Ścieżka dźwiękowa
AMANDA
I teraz powinno być tak, że znowu rzuca mu się na szyję blondyna - w końcu do trzech razy sztuka. Ale tak nie było! Andrzej przechodząc uśmiechnął się do mnie promiennie (nareszcie miałam pewność, że patrzy na mnie), moje kolana zmiękły, a serce zamieniło się w gorącą lawę, która rozlała się po moim całym ciele. Siatkarze mnie minęli, tylko Maciek Muzaj zrobił wielkie oczy na mój widok, czyżby mnie pamiętał? Zasiedli w swojej loży, a ja tak stałam nieruchomo na środku parkietu. Cały czas przetwarzałam w głowie jego uśmiech, a moje nogi odmawiały posłuszeństwa, czyżbym miała już aż tak mocno w czubie? To tylko 3 drinki. W końcu otrzeźwiałam, podeszłam do baru, zamówiłam tym razem Sex on the beach, stanęłam w takim miejscu, żeby móc swobodnie obserwować lożę chłopaków, wtem wszyscy wstali i skierowali się na parkiet. Ja według starego numeru postanowiłam przejść się do toalety, dziwnym trafem wybrałam drogę jak najbliżej ich, gdy przechodziłam Maciek Muzaj złapał mnie za rękę i zagadnął w tym niesamowitym hałasie:
- Ja Cię pamiętam, byłaś wczoraj na naszym meczu z Resovią!
- Być może. - odpowiedziałam obojętnie, ale zaraz, zaraz nasza rozmowa zaciekawiła samego Andrzeja! - A co? Chcesz numer do mojej przyjaciółki? - zapytałam już bardziej zalotnie.
- Ja... A w jaki sposób domyśliłaś się, że mi chodzi o nią? - zapytał zaskoczony, ale chyba bardzo pozytywnie.
- Kobieca intuicja. - zaśmiałam się. - A tak prawdę mówiąc, Twoje spotkanie ze ścianą było dosyć efektowne.
- Ech, ja to zawsze muszę coś odstawić. Więc jak będzie?
- Pójdę do toalety i to przemyślę. - zaraz... do toalety? Przemyślę? Ale gafa! Jakby ubikacja była wymarzonym miejscem do kontemplowania czy dać nr Wiki czy też nie. Odpowiedziałam i szybko się oddaliłam, zostawiając go w niepewności.
W toalecie cała podekscytowana patrzyłam w swoje odbicie w lustrze. A więc jednak Andrzej mnie zauważył, przynajmniej już wie, że istnieje taka osoba. W sumie to nawet nie widziałam tej jego blondyna, niesamowita okazja, nie zmarnuję jej, o nie! Na trzęsących nogach wyszłam z toalety i kierowałam się ponownie w stronę parkietu.
ANDRZEJ
Razem z chłopakami postanowiliśmy uczcić jakoś naszą wygraną nad Resovią i wybraliśmy się do klubu. Ja (nie)stety sam. Marlena nie mogła się pojawić, ponieważ wyjechała na sesję do Warszawy. Nie pierwszy raz wychodzę bez niej, ufa mi, wie, że niczego złego nie zrobię. Kocham ją. Chyba. Może czasami przesadza ze swoim materialistycznym podejściem do życia, ale to naprawdę cudowna dziewczyna.
Weszliśmy do klubu a moim oczom ukazała się tajemnicza piękność. Chyba mam deja-vu... Bingo! Przecież ona siedziała pod halą, gdy wychodziliśmy z treningu. Ciekawe co tam robiła. Posyłam jej mój uwodzicielski uśmiech nr 2, a sam tonę w jej oczach. Boże, zdarza mi się to pierwszy raz. Koleś, przecież masz dziewczynę! Ale w takie oczy nie patrzyłem nigdy. Przechodzimy dalej, siadamy w loży, a po jakimś czasie ruszamy się wyszaleć. Wtem piękna nieznajoma przechodzi blisko nas, a Maciek ją zaczepia. Skąd on ją zna?! Próbuję podsłuchać o czym rozmawiają, ale w takim hałasie nie da się nic usłyszeć, w końcu ona umyka gdzieś, by po kilku minutach wrócić i znowu spojrzeć uwodzicielsko w moje oczy...
AMANDA
O Boże, on jeszcze raz uśmiechnie się do mnie w taki sposób, a przysięgam, że będzie trzeba wzywać pogotowie, a może jednak straż pożarną? Co za ogień, co za iskry lecą, gdy Andrzej kieruje na mnie swoje spojrzenie. Z tego cudownego uczucia wyrywa mnie Maciek:
- I jak przemyślałaś sprawę?
- Musisz udowodnić, że warto jest poświęcić moją przyjaciółkę. - uśmiecham się zalotnie.
- Najpierw pokażę Ci moje kocie ruchy. - śmieje się siatkarz. Łapie mnie za rękę, wyciąga na parkiet i zaczynamy tańczyć.
Myślę tylko o tym, czy Andrzej patrzy na mnie i sprawdzam to kątem oka. Tak, tak, tak!!! Nie może oderwać ode mnie wzroku! Udaję, że tego nie widzę, skupiam się na muzyce i co raz bardziej daję się jej porwać. Zamykam oczy, gdy nagle czuję czyjąś dłoń na dole moich pleców. Otwieram oczy i... słowo daję, powinnam teraz paść na zawał - to Andrzej, który pyta mnie swoim cudownym głosem (najpierw jednak muszę zadrzeć dosyć wysoko głowę):
- Czy teraz ja mogę Cię porwać?
Mój świat wiruje, nie wiem już czy pod wpływem procentów czy nieziemskiego zapachu siatkarza, ale odpowiadam po cichu:
- Nawet na koniec świata... - Andrzej niestety tego nie słyszy, w odpowiedzi bierze mnie za rękę, a muzyka nagle zwalnia. Idealny on, idealna piosenka, to chyba wszystko mi się śni...
Siatkarz kładzie jedną dłoń, na moim biodrze, a drugą trzyma mnie za rękę, jesteśmy tak blisko siebie. Czuję jego ciepło, to jaki jest męski. "And all I want is the taste that your lips allow" grzmi w głośnikach, ale dla mnie czas się zatrzymał, sama nie wierzę, w to co się tutaj dzieje...
Ciąg dalszy nastąpi...
-----------------------------------------------------------------
I jak Wam się podoba kolejna część opowiadania? :) Proszę o Wasze KOMENTARZE :)
Amanda sama nie wierzy w swoje szczęście, to co dzieje się w klubie to jakieś czary, ale to nie koniec tej niezapomnianej imprezy...
Zabiję cię za Sheerana? Kupiłaś mnie tą piosenką od razu. Jejku, kocham ją... ale miałam pisac o rozdziale, a nie zachwycac się najpiękniejszą pisenką śwata.
OdpowiedzUsuńWięc tak: Andrzej jesteś takim idiotą :) Jeśli laska zbyt poważnie podchodzi do spraw materialnych (czytaj kasy) to znak, by od niej wiac gdzie pieprz rośnie. Proste, prawda? A Amanda ekspresowo wyleczyła się po chłopaku, który zostrawił ją kilka godzin wcześniej (nie, alkohol tego nie uleczy, ona go nie kochała od dawna)
Pozdrawiam (P.S. rzadziej wstawiaj notki, daj nam trochę zatęsknic za dalszymi częściami, ot taka malutka sugestia)
hej, dodałam nową notkę na zagraj-ze-mna.blogspot.com. Pozdrawiam
UsuńTeż jestem oczarowana tym kawałkiem :)
UsuńNo cóż, postać Andrzeja jest nastawiona tak idealistycznie do świata, może w końcu przejrzy na oczy :)
Nie to nie tak, uczucia do końca nie opadły, do niej jeszcze nie dotarło, co Rafał jej zrobił.
Co ja poradzę, że mnie wena nie opuszcza? :D Mam nadzieję, że 2 dni to wystarczająco czasu, żeby zatęsknić :D
Wpadnę na pewno :)
Raaany jak moglaś przerwać w takim momencie ja się pytam .. ;O
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz.~!!
Zapraszam do siebie i dodaję do obserwowanych ^^
Chciałam zbudować napięcie :D
UsuńBardzo mi miło :) Wpadnę na pewno :)
JESTEŚ FENOMENALNA! Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za komplement :)
UsuńPoinformuję Cię jak wstawię nową część :)
Aaaach kocham ten utwór :) Uwielbiam ten rozdział. Dzięki wielkie za narrację Andrzeja. Czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńJagoda
Cieszę się, że się podoba :) A utwór cudowny :)
UsuńRzadko zdarza mi się przeczytani więcej niż kilku rozdziałów internetowych opowiadań bo momentami drażni mnie sposób ich "prowadzenia", który bywa dziecinny i infantylny. Za to mogę śmiało powiedzieć, że twoje opowiadanie będę czytać tak długo dopóki będziesz je miała zamiar tutaj publikować. Masz u mnie ogromnego plusa za bardzo dobre opisy, ładnie łączysz ze sobą wątki i ogólnie masz lekkie pióro jak to się mówi :) Jedyna wada na tą chwilą to długość poszczególnych części ale lepiej, żeby były one krótsze ale za to pojawiały się częściej :)
OdpowiedzUsuńP.S. A mi się takie zakończenie podoba i uważam, że dobrze zrobiłaś w taki a nie inny sposób zachęcając czytelnika do powrotu :)
Jeeeej, Twoje słowa to miód na moje serce :) Cudowna jest świadomość, że ktoś to czyta :)
UsuńTaki był zamysł, żeby "odcinki" były krótsze, ale częstsze :)
Tak właśnie miało być :D
Kto by pomyślał, że jedno tak się akcja rozwinie. Niby tylko Amanda przyjechała do Bełchatowa, żeby uciec od problemów z byłym już chłopakiem, a tutaj proszę impreza i to w jakim towarzystwie. Chyba w takich okolicznościach uda się jej zapomnieć o tym niewiernym stworzeniu zostawionym w Łodzi.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na ciąg dalszy. :)
Pozdrawiam i życzę weny. :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowość: http://miedzy-noca-a-dniem.blogspot.com
Ona chciałaby zapomnieć to pewne, ale on chyba nie da o sobie zapomnieć...
UsuńBardzo dziękuję, na razie mnie nie opuszcza :>
Wpadnę na pewno :)