środa, 1 października 2014

ROZDZIAŁ IV - Nie wszystko dobre dobrze się kończy...

 Ścieżka dźwiękowa

Andrzej
Patrzy mi w oczy, a ja nadal nie wierzę w to co się ze mną dzieje. Nie mam jednak czasu myśleć, ponieważ tajemnicza nieznajoma zaczyna tańczyć z Muzajem. Kto to jest?! Piosenka się kończy, nie mogę wytrzymać w niepewności i podbiegam do niej.
          - Czy teraz ja mogę Cię porwać? - pytam jak zawodowy uwodziciel. Dziewczyna odpowiada coś, ale nie słyszę przez głośną muzykę. Słyszę tylko określenie "na koniec świata", pewnie stwierdziła, że najchętniej uciekłaby przede mną na koniec świata.
Niewiele myśląc łapię ją za rękę, gdy wtem w głośnikach zaczyna brzmieć "Give me love" - idealna piosenka na pierwszy taniec z dziewczyną, która stanowi dla Ciebie ogromną tajemnicę. Kładę jej jedną rękę na biodrze, drugą biorę ją za rękę, a ona prawie przytula się do mnie. Dziewczyna wzrostem nie grzeszy, sięga mi zaledwie do brody. Cudownie pachnie, a jej ciało jest takie ciepłe, miłe w dotyku i jakby znajome. "And all I want is the taste that your lips allow" - pierwszy raz tak uważnie wsłuchuję się w tekst piosenki, którą przecież znam. Tak, chciałbym ją pocałować, ale przecież jej nie znam! I mam dziewczynę! Co się ze mną dzieje?!
          - Jestem Andrzej. A Ty? - nachylam się do jej ucha.
          - Amanda. - odpowiada. I na tym kończy się nasza rozmowa, bo gdy dziewczyna podnosi na mnie swój wzrok ja cały znowu mięknę. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje, ale o dziwo, podoba mi się to. Ale tak nie może być, Marlena by mi tego nie wybaczyła.
Kawałek się kończy, a ja całuję ją w rękę, dziękuję grzecznie za taniec i odchodzę do stolika. Siadam z chłopakami i zaczynamy pić już na poważnie. Moje myśli są zaprzątnięte Amandą, prawie całkiem zapomniałem o Marlenie. Nie potrafię wyrzucić jej z głowy, a ona znika mi z pola widzenia i już do końca imprezy nie widzę jej ani razu. Trudno się dziwić, ale mam dziewczynę, nie chciałam jej robić złudnych nadziei. Piję co raz więcej, żeby uspokoić myśli. Dalej bawimy się z chłopakami, a ja cały czas czuję jak trzymałem Amandę... Impreza się kończy, chłopaki odwożą mnie do domu, kładę się do pustego łóżka i zasypiam.

Amanda
           - Jestem Andrzej. A Ty? - pyta mnie siatkarz.
           - Amanda. - odpowiadam i to jest niestety koniec naszej rozmowy. Trochę muszę się natrudzić, żeby spojrzeć mu w oczy, ale chyba nie będę więcej tego robić, bo efekt jest zawsze taki sam, jego oczy ciągle tak na mnie działają.
Chłonę jego cudowny, męski zapach. Niestety piosenka się kończy, a on co robi? Całuje mnie w rękę, dziękuje i ODCHODZI. No tak, co ja sobie wyobrażałam? Że jeden taniec to początek miłości? Ech... Trochę zdezorientowana nie wiem co robić. Na kartce piszę tylko nr Wiki, podchodzę do Maćka i wkładam mu ją w rękę. Dochodzę do wniosku, że skoro Andrzej odszedł i tak już nic się nie wydarzy, wychodzę z klubu i wracam do hotelu. Kładę się do łóżka i na szczęście bardzo szybko zasypiam. Dopiero rano wszystko dochodzi do mnie. Wszystkie wydarzenia poprzedniego dnia. Zdradę Rafała, taniec z Andrzejem - to za dużo jak na mnie, dostaję ostrej migreny. Biorę bardzo silne proszki przeciwbolówe i ból przynajmniej trochę ustaje. Wysyłam do Wiki smsa o zwięzłej treści "Poznałam Andrzeja.", a ona momentalnie oddzwania.
           - Coooooo? - słyszę pisk w słuchawce.
           - To co Ci napisałam i tańczyłam z nim. A i byłabym zapomniała - Rafał mnie zdradził i będzie miał dziecko z inną. - dodałam nonszalancko jakbym opowiadała jej co kupiłam na obiad.
           - Ja cię pieprzę Amanda, czy ty się dobrze czujesz? Może wezwać lekarza?
           - Najlepiej pogotowie psychiatryczne z kaftanem. Już chyba nigdzie więcej się nie nadaję.
           - Kurczę, dzisiaj wracam! Rodzina poczeka, ale przyjaciółka nie!
           - Kochana jesteś naprawdę. - rozczulam się
           - Za 3 godziny będę. - Wiki rozłącza się, a ja zaczynam płakać. Łkam naprawdę przerażająco, aż cała się trzęsę. Już sama nie wiem przez kogo płaczę, ponieważ raz myślę o tym, co zrobił mi Rafał, a za chwilę o Andrzeju i utraconej na zawsze szansie. Już po raz kolejny zostałam zdradzona, więc mam trochę wprawy.
Po jakiejś godzinie płaczu, w końcu otrzeźwiam się, doprowadzam do porządku, płacę za hotel i wracam autobusem do Łodzi. Wchodzę do mieszkania, ale już nawet nie mam siły płakać...

---------------------------------------------------------------------------------------
I jak Wam się podobało? Notka dosyć krótka, ale jutro albo pojutrze na pewno pojawi się ciąg dalszy :) Przypominam o zakładce "Informowani" :)
CZYTASZ? - SKOMENTUJ
Jeżeli będzie małe zainteresowanie to zakończę pisanie opowiadania.

Zwiastun następnego odcinka:
Okaże się, że Marlena wcale nie była na sesji w Warszawie, a Andrzej nie będzie potrafił zapomnieć o Amandzie. Do Wiktorii odezwie się Maciek, czy wymyślą coś razem, żeby połączyć Amandę i Andrzeja?
       
 

8 komentarzy:

  1. jestem niepocieszona, że ten rozdział skończył się tak szybko. Oj Wronka, Wronka. Nieźle cię wzięło chłopie. Ciekawe jak długo wytrzymasz? A zachowanie Amandy mi się nie podoba. Moim zdaniem powinna się zdecydowac czego chce od życia, bo teraz właściwie krąży w kółko i sama nie wie o co jej chodzi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może już niedługo Amanda się ogarnie :)

      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Świetneee! :D Chcę więcej. Na pewno będę tutaj wracać!

    Zapraszam do mnie ;)
    http://pisanesiatkowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem i będę :D blog świetny czekam na następny '*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no!! tak pięknie się zaczęło to czemu tak źle skończyło ?
    Głupi ten Rafał, no ale dzięi temu znajomość z Andrzejem rozkwitnie
    www.czyjestnahalilekarz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń