Ścieżka dźwiękowa
Amanda
Wiki wpadła do mieszkania jak burza i od razu rzuciła mi się na szyję:
- Moje biedactwo! - mocno mnie przytuliła, wiedziała, że nie musi nic mówić, a ja... rozkleiłam się całkiem.
- Ja... Chyba zostanę zakonnicą, to już trzeci raz... - łkałam. Już po raz trzeci zostałam zdradzona. Co było ze mną nie tak?!
Wypłakałam się i postanowiłam położyć do łóżka. Sen lekarstwem na wszystko. Podobno. Obudziłam się po jakichś 3 godzinach, czułam się odrobinę lepiej. Wszystkie wydarzenia zaczęły dochodzić do mojej świadomości, ale wiedziałam, że o i tak się nie poddam. Tak jak po 2 poprzednich związkach szybko się podnosiłam, tak i teraz się podniosę. Wiedziałam, że następne dni i tygodnie będą trudne. Ale zaraz... Do całej tej sytuacji dochodziło jeszcze poznanie Andrzeja, taniec z nim, a potem jego odejście. No fakt, przecież miał dziewczynę, a ja kim byłam dla niego? Dziewczyną, z którą raz zatańczył i to wszystko. Na tym koniec. Dobrze, że przynajmniej wie jak mam na imię...
Ale Rafał... Jak on mógł mi to zrobić? Dobrze się ukrywał, dupek. Nawet nie domyśliłam się, że coś przede mną ukrywa, a tu proszę ciąża z inną. Taki kochany, idealny, a przy tym świnia do kwadratu (nie obrażając świń). Kochałam go bardzo, ale ostatnio to chyba było już przyzwyczajenie, może jednak to nie była miłość mojego życia?
Nagle moje rozmyślania przerwała Wiki, która wparowała do mojego pokoju.
- Nie obraź się Amanda, ale jesteś zawsze taka zadbana, a teraz wyglądasz jak siedem nieszczęść. Chodź do kuchni, zrobiłam obiad, przecież musisz coś zjeść!
Poszłam do kuchni, dosłownie wmusiłam w siebie jedzenie i nie miałam pojęcia co dalej zrobić ze sobą. Wiki nawet nie zaczynała tematu, wiedziała, że to i tak nie polepszy sytuacji. Dałam sobie jeden dzień na rozpaczanie, stwierdziłam, że jutro już muszę wrócić do żywych. Poszłam do pokoju i przez godzinę dosłownie patrzyłam w ścianę. Nagle odezwał się mój telefon, a na ekranie pojawił się sms od Rafała "PRZEPRASZAM.". Tylko tyle i aż tyle. Głupie przepraszam. I po co mi to? Zna mój twardy charakter, przecież wie, że i tak nie ma już dla nas przyszłości. Idiota.
Położyłam się i zaczęłam patrzeć w sufit, rozmyślając dlaczego taka sytuacja przydarzyła mi się po raz kolejny? Może czas wybrać się do psychologa? W końcu ponownie zasnęłam. Obudziłam się dopiero wieczorem, poszłam zjeść kolację. Wiki dalej nie poruszała drażliwego tematu, ale wiedziałam, że mam w niej oparcie. Chciałam jak najszybciej skończyć ten bezsensowny dzień, wykąpałam się i ponownie poszłam spać.
Obudziłam się ok 8. Ok, nowy dzień, koniec rozpaczania, wiedziałam, że tak szybko nie zapomnę, ale sama przed sobą chciałam udawać twardą.
- Wiki, proszę zróbmy coś dzisiaj, bo ja oszaleję. Nie chcę myśleć o tym wszystkim. - poprosiłam moją przyjaciółkę.
- To co? Standardowo shopping? - zaśmiała się Wiktoria.
- Oczywiście. - poszłam do łazienki, zrobiłam ładny make-up, ubrałam się jak człowiek i byłam gotowa do wyjścia.
- Nareszcie wróciła moja Amanda. - ucieszyła się Wiki.
Udałyśmy się standardowo do Manufaktury. Starałam się nie myśleć o niczym, w jakichś 60% udawało mi się to, ale w pozostałych 40% niestety po głowie szalały mi obrazy sprzed dwóch dni.
Gdy wjeżdżałyśmy na górę ruchomymi schodami, nagle chyba zobaczyłam Andrzeja w towarzystwie Karola Kłosa i Maćka Muzaja. Nieeee, to musiało być złudzenie, widzę tylko to, co chcę widzieć. Jednak ten moment wystarczył, żeby moje serce zaczęło bić jak oszalałe, przez resztę dnia miałam przynajmniej o czym myśleć. Tłumaczyłam sobie, że to nic takiego, że to tylko taniec, ale wspomnienie ciała Andrzeja stykającego się z moim i jego ciepłych, męskich dłoni nie pozwało o nim zapomnieć...
Wróciłyśmy do mieszkania obkupione i szczęśliwe (ja nie do końca, ale cóż).
- Amanda, nie chciałam wcześniej poruszać tego tematu, ale widzę po Tobie, że teraz mogę. - zaczęła, a ja przerażona spojrzałam na nią. - Nie, spokojnie, nie będę wypytywać Cię o tego dupka. Twoje jedno konkretne zdanie powiedziało więcej niż tysiąc innych.
- Więc o co chodzi?
- Ostatnio stała się dziwna rzecz. Jakiś nieznany numer napisał do mnie dzisiaj i przedstawił jako Maciek Muzaj. Tak, wiem kto to jest. To ten, który po meczu podobno na mój widok spotkał się ze ścianą. Tylko ciekawi mnie skąd miał mój nr, przecież to jest wręcz niemożliwe! Może Ty Słoneczko wiesz coś na ten temat?
- Ja... No dobra, ale obiecaj, że mnie nie zabijesz! Dałam mu Twój nr, będąc w klubie w Bełchatowie - oświadczyłam dumnie.
- Cooooo?! Ale co Ty robiłaś w klubie w Bełchatowie? - Wiki tak szeroko otworzyła buzię, że myślałam, że zaraz będzie zbierać szczękę z podłogi.
- Byłam w piątek w Bełchatowie. Po bardzo udanym obiedzie z Rafałem postanowiłam przejechać się tam, a że przy okazji trafiłam na imprezę, gdzie byli siatkarze ze Skry to już nie moja wina.
- O Boże grzmiący, jednak będąc Twoją przyjaciółką chyba już nic mnie nie zdziwi. A ja myślałam, że Tobie przyśniło się, że poznałaś Andrzeja Wronę.
- Jednak mi się nie przyśniło i nawet tańczyłam z nim... ON jest taki cudowny...
- Dalej jestem w szoku. Musisz mi wszystko dokładnie opowiedzieć.
Przedstawiłam jej po kolei wszystkie wydarzenia. Wiki siedziała zszokowana i nic nie mówiła. Gdy nagle odezwał się jej telefon, zajrzałam jej przez ramię a tam sms od Maćka: "Wiktoria, Andrzej już od dwóch dni gada non stop o Twojej przyjaciółce". Przeczytałam to, a mój świat zawirował. Więc ON jednak o mnie myśli! Wiki pokazała mi całą konwersację z Maćkiem i okazało się, że faktycznie nie przewidziało mi się, że widziałam chłopaków w Manufakturze!
- I co Ty o tym myślisz? - zapytałam Wiki.
- Myślę, że szybko zapomnisz o tym dupku Rafale. - oświadczyła z uśmiechem moja przyjaciółka. W odpowiedzi uśmiechnęłam się błogo i zagłębiłam w rozmyślania, tym razem pełne tylko Andrzeja...
Andrzej
Obudziłem się, wstałem i skierowałem się do łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą, a w mojej głowie dalej przeskakiwały obrazy z Amandą w roli głównej. Chyba już całkiem oszalałem. Mój zdrowy rozsądek cały czas przypominał, że mam dziewczynę, ale ja... nawet nie miałem ochoty myśleć o Marlenie, wydawała mi się taka daleka.
Nagle usłyszałem, że przekręca się klucz w zamku, a do mieszkania weszła właśnie ona.
- Cześć Kochanie. - pocałowała mnie w usta, a właściwie tylko obojętnie cmoknęła. Ale jestem padnięta, ta sesja całkowicie mnie wykończyła. - A jak było na imprezie?
- Bez fajerwerków. - skłamałem. Fajerwerki były odkąd zobaczyłem Amandę - dodałem w myśli.
- Ja szybko wezmę prysznic i chyba pójdę się położyć. - położyła telefon na komodzie i zajęła łazienkę.
Zająłem się przygotowywaniem śniadania, gdy odezwał się telefon Marleny. Nie wiem co, ale coś mnie tknęło, ale wziąłem go do ręki, a na ręki pojawił się sms od jakiegoś Szymona "Jeszcze raz dziękuję za wspólną imprezę. Byłaś jak zwykle cudowna." Zszokowany czytałem tego smsa chyba z 5 razy. A więc to tak! Żadna sesja, tylko impreza z innym. Dobrze. W sumie to nawet nie było mi żal, moje myśli i tak zajmowała Amanda. Chyba nawet poczułem ulgę. Usiadłem na kanapie z telefonem w ręku i czekałem aż Marlena wyjdzie. Gdy w końcu opuściła łazienkę, od razu zapytałem:
- Możesz mi to jakoś wyjaśnić? - pokazałem jej telefon.
- Ależ Pieseczku, to nie tak jak myślisz! To tylko mój kolega z liceum. Pobawiliśmy się i tyle.
- Masz 10 minut na spakowanie. - oświadczyłem twardo. Marlena próbowała wieszać mi się na szyi, ale odepchnąłem ją i sam zacząłem pakować jej rzeczy. Marlena rozpłakała się histerycznie, ale ja byłem twardy, w końcu wystawiłem jej walizkę przed drzwi i zamknąłem je przed jej nosem.
Nie wiedziałem co myśleć o tej sytuacji....
-----------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ? - SKOMENTUJ
I jak, jesteście ciekawe co wydarzy się dalej? Rozdział trochę urwany, ale kontynuacja myśli Andrzeja pojawi się jutro :)
szybko się zdecydował, aby wywalic ją z domu. A Maciek? Cóż, nie traci czasu i wziął los w swoje ręce. I przy okazji sprzedał przyjaciela. Teraz ciekawe jak szybko Andrzej i Amanda się spikną. Oby szybko :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAndrzej musiał pokazać, że ma jaja ;)
UsuńOj chyba nie będzie aż tak szybko, bo opowiadanie by się całkiem znudziło :D
O jejku *=*
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział! Chcę więcej!
Liczę, że Andrzej i Amanda szybko się spikną :3
Przy okazji zapraszam do mnie, pojawił się pierwszy rozdział ;)
http://pisanesiatkowka.blogspot.com/
Bardzo mi miło :)
UsuńCoraz bardziej podoba mi się to opowiadanie, jest mega! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuńchce kolejny, super :>
OdpowiedzUsuńNo i gdzie kolejny? :)
OdpowiedzUsuńBędzie jutro ;) Czekałam na większe zainteresowanie.
UsuńJest zainteresowanie jest :)
UsuńJest bardzo duże zainteresowanie... :))
UsuńNo, cóż... faktycznie Andrzej strasznie szybko pozbył się Marleny. Rozdział trzyma poziom poprzednich rozdziałów co w przypadku różnych internetowych opowiadań jest raczej rzadko spotykane.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak uważasz :)
UsuńMoże i szybko, ale ona nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa niestety...
Świetny! A u mnie trójeczka już jest:) http://volleyball-its-my-life.blogspot.com
OdpowiedzUsuń