Ścieżka dźwiękowa cz. 1
Amanda
Nawet nie słyszałam, kiedy wróciła Wiktoria.
- Boże, co Ci jest? - wykrzyknęła, gdy zastała mnie leżącą na dywanie. Podniosła mnie i oparła o kanapę.
- Zostawiłam Andrzeja. - odparłam patrząc tępo w ścianę.
- Amy, wyglądasz, jakbyś była jedną nogą w grobie. Połóż się do łóżka, sen to lekarstwo na wszystko.
- Tak, oczywiście. - na wpół przytomna wstałam i skierowałam się do swojego pokoju. Nawet dałam radę przebrać się w piżamę. Zagrzebałam się pod kołdrę i co? I nic. Sen oczywiście nie zamierzał nadejść. Wolałabym płakać, krzyczeć, cokolwiek innego niż tępe patrzenie w sufit. Nie odczuwałam żadnych emocji. Totalna pustynia emocjonalna. Mogło wydawać się, że dusza gdzieś odfrunęła, a zostało tylko ciało. To chyba była śmierć, śmierć emocjonalna. Najgorszy stan z możliwych. Czułam się, jakbym była uwięziona w jakiejś skorupie. Tak bardzo chciałam z niej wyjść, zmuszałam się do płaczu, ale nie potrafiłam. Chciałam krzyczeć, ale głos uwiązł mi w gardle. Próbowałam myśleć o Andrzeju i o tym, co on teraz czuje, ale też nie potrafiłam. Żadnych myśli, uczuć, tylko jedna wielka PUSTKA.
Zmęczona tą ciągłą walką ze sobą na szczęście dla siebie w końcu zasnęłam. Obudziłam się i dalej działo się to samo. Czułam się jakby ktoś zrobił mi pranie mózgu i pozbawił wszystkiego co ludzkie. Spokojnie, potrzeby fizjologiczne odczuwałam, ale na zaspokajaniu ich skupiały się zwierzęta. Czy przeszłam metamorfozę z człowieka w zwierzę? Ta myśl zmroziła mi krew w żyłach.
- Wiki, ja nic nie czuję. - stwierdziłam ze stoickim spokojem wchodząc do kuchni.
- Amy... - zobaczyłam jak po jej policzkach spływa kilka łez i zdarzył się cud - moje uczucia zaczynały wracać.
- Przepraszam, tylko nie płacz.
- Ja już nie potrafię tego wytrzymać. Jak można w przeciągu kilku tygodni tyle razy dostać po dupie?! - pyta moja przyjaciółka.
- Wiki, spokojnie, ja jeszcze żyję.
- Wiesz, że niezależnie od tego jak pokierujesz swoim życiem będę dalej Twoją przyjaciółką? - pyta, a ja kiwam głową. Wiki w końcu uspokaja się i zaczyna temat Andrzeja - Opowiedz mi, co wydarzyło się wczoraj.
- Zaprosiłam go na kolację, wszystko pięknie przygotowałam, sama nie wiem po co. W końcu powiedziałam mu, że nie możemy być razem.
- I on przyjął to tak spokojnie, nie pytał o nic? - dopytuje.
- Nie, bo od razu dodałam, że wróciłam do Rafała.
- Czy Ciebie całkiem popieprzyło?! - wykrzykuje Wiki. - Jak mogłaś mu coś takiego powiedzieć?!
- No a jak niby miałam się wytłumaczyć? - zapytałam. - "Andrzej nie możemy dłużej się spotykać, ktoś grozi, że zrobi Ci krzywdę."? To byłby jeszcze gorszy pomysł. By the way, Wiki, proszę, nie wygadaj się Maćkowi, że to było kłamstwo.
- I co, mam go oszukiwać? - zdenerwowała się. - No tak czego się nie robi dla przyjaciół.
- I jeszcze jedno: to nie Rafał mi groził.- dodałam, co, dziwnym trafem, nie zdziwiło mojej przyjaciółki...
Andrzej
Dni mijały powoli. Uniosłem się honorem i ani razu nie odezwałem się do Amandy. Tyle razy walczyłem sam ze sobą, żeby napisać, zadzwonić, ale za każdym razem honor wygrywał. To była jej decyzja, chciała wrócić do tego frajera. Ok, jej sprawa. Mi nic do tego. Szkoda tylko, że zdążyła tak rozkochać mnie w sobie. Nie potrafiłem przestać o niej myśleć, cały czas miałem jej obraz przed oczami. Chęć do życia nie wracała, jedynym sensem pozostała siatkówka. Poświęciłem się jej w pełni, na meczu z Jastrzębiem nawet dostałem statuetkę MVP.
Wykonywałem wszystko mechanicznie. Każdy dzień wyglądał podobnie: wstawałem, jechałem na trening, wracałem, robiłem w domu mało istotne rzeczy, kładłem się spać i tak od nowa. Nie byłem już tym samym Andrzejem, nie potrafiłem żartować tak jak dawniej. Było mi bardzo ciężko, ale musiałem żyć dalej. Czasami wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje, ale uznałem, że to tylko złudzenie.
Powiedziałem chłopakom, że Amanda zostawiła mnie dla byłego, a oni nie poruszali przy mnie jej tematu. Czasami wyciągnęli mnie na piwo czy kolejkę fify, ale ja zawsze byłem na wpół obecny.
Pewnego dnia Kłos będąc u mnie, nie wytrzymał:
- Ja już tak dłużej nie mogę! - wykrzyknął, a ja otworzyłem oczy ze zdziwienia. - Nie możemy wiecznie unikać tego tematu! Możesz mi w końcu powiedzieć o co poszło z Amandą?
- Ok, ten czas kiedyś musiał nadejść. - westchnąłem. - Mówiłem Ci, że zostawia mnie dla byłego. Nie wystarczyło?
- I co? I ty jak taka ciota odpuściłeś?! - wrzasnął.
- A co miałem zrobić? Honor, bracie, honor.
- Czasami honor trzeba wsadzić sobie głęboko w tyłek. Wrona, idioto, przejrzyj na oczy w końcu. Od kilku tygodni snujesz się jak cień, nie ma z tobą prawie żadnego kontaktu i tak ma wyglądać twoje dalsze życie? Przecież tak cierpisz, a ja jako twój kumpel nie mogę już dłużej na to patrzeć. Zrób coś do cholery ze sobą!
- Niby co?
- Odezwij się do niej, wyślij ogromny bukiet kwiatów, nie wiem, cokolwiek! Pokaż jej po prostu, że o niej nie zapomniałeś.
- Dobra, spoko, coś wymyślę. - zbyłem go, bo... i tak nie zamierzałem nic z tym zrobić.
- A tak w ogóle to wybieramy się pojutrze na imprezę do Łodzi i ciebie też zabieramy ze sobą. - oznajmił.
- "My", to znaczy kto?
- Ja, Włodi i Muzaj.
- Skoro Muzaj, to i Wiktoria, a jak Wiktoria to i Amanda ze swoim byłym, a teraz już obecnym. Nie, Kłosik, wybacz, ale ja się w to nie bawię.
- No co Ty, Endrju. Całkowicie męski wieczór.
- Skoro tylko my we czterech to ok. - zgodziłem się.
Ścieżka dźwiękowa cz. 2
Wszechwiedzący narrator
Ani Karol, ani Wiktoria nie puścili pary z ust i nie opowiedzieli swoim przyjaciołom co zrobili z Rafałem. Wiedzieli doskonale, że nie spotkałoby się to z ich aprobatą.
Tymczasem Rafał nieświadomy tego, że oficjalnie jest w związku z Amandą kontynuował swoją karierę. Ani myślał więcej się do niej odezwać, wiedział bowiem, że w przeciwnym wypadku czeka go kolejne sympatyczne spotkanie z "szaloną czwórką".
Amanda
Wiki na szczęście nie wygadała się, ale ten fakt i nie czynił mojego życia lepszym. Chyba po cichu chciałam, żeby jednak Andrzej dowiedział jaki był prawdziwy powód naszego rozstania, ale ja nie zamierzałam mu tego mówić.
Skupiłam się na nauce, przecież musiałam jakoś żyć dalej. Na pustyni emocjonalnej kilka razy spadł deszcz (czyt. trochę popłakałam), przynajmniej to mnie cieszyło. Dalej myślałam o Andrzeju i utwierdzałam się w przekonaniu, że zrobiłam dobrze, jego bezpieczeństwo było dla mnie najważniejsze. Zaczynam przyzwyczajać się do bólu, nawet czasami zdobywam się na uśmiech.
Pewnego dnia wracając z uczelni usłyszałam znajomy głos:
- No, no, no! Kogo to moje piękne oczy widzą! - odwróciłam się i zobaczyłam zarażającą optymizmem twarz Wojtka Włodarczyka.
- Oooo, cześć Wojtek. - nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. - Co tutaj robisz?
- Wpadłem do Łodzi, ponieważ szukam idealnego prezentu na urodziny dla mojej mamy i dalej nie mam zielonego pojęcia co jej kupić. - rozłożył bezradnie ręce. - Ale skoro już trafiłem na ciebie to musiało być przeznaczenie! Dasz mi się wykorzystać?
- Wojtek! - zaśmiałam się.
- Oj nie w taki sposób, spokojnie. - uśmiechnął się. - Swoją drogą, głodnemu chleb na myśli.
- Głodny głodnemu wypomni. - wypięłam język.
- No tak, nie dość, że powala urodą, to jeszcze jak potrafi dogryzać. - skwitował. - Ja kapituluję.
- Ok, ale zrozumiałam oczywiście o co chodzi. Chcesz, żebym Ci pomogła?
- No tak, przyda się tutaj opinia kobieca. Ja jestem w tym kompletnie zielony, a nie chcę dać jej samych kwiatów jak co roku.
- Myślę, że razem coś wybierzemy. - stwierdziłam. Co mi szkodziło mu pomóc?
- Jesteś cudowna! Nawet nie wiem jak ci się odwdzięczę. - wykrzyknął rozradowany.
- Kawa wystarczy. - puściłam mu oko i ruszyliśmy na podbój sklepów.
Trochę czasu zajęło nam znalezienie idealnego prezentu, ale w końcu się udało i Wojtek zdecydował się na przepiękny serwis do kawy. Co do przyjmującego, naprawdę nie dało się go nie lubić. Cały czas się uśmiechał, rzucał cięte riposty, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Bardzo fajnie nam się rozmawiało, nie brakowało tematów do rozmowy. Miał w sobie mnóstwo uroku osobistego. Roztaczał wokół siebie tak pozytywną aurę, że aż chciało się z nim przebywać.
- A może uchylisz chociaż rąbka tajemnicy o sobie? - zagaił Włodi, gdy usiedliśmy w kawiarni i zamówiliśmy kawę. - Na razie pozostajesz dla mnie jedną wielką tajemnicą.
- Może lepiej będzie jeżeli tak zostanie? - spytałam zalotnie.
- Absolutnie się nie zgadzam! - Włodi energicznie pokręcił głową, a ja zaczęłam opowiadać o sobie, pomijając przy tym temat Andrzeja.
- Chyba pora się zbierać. Jutro czeka mnie kolejny ciężki dzień. - stwierdził w końcu Wojtek.
- Trening? - zapytałam.
- I to jaki! Miguel nam nie odpuszcza, a liga pędzi jak szalona. Ale siatkówka to moja jedyna miłość. - stwierdził, a w jego oczach pojawiły się iskierki. Wstyd się przyznać, ale po tym stwierdzeniu zrobiło mi się dziwnie gorąco, a przecież nie miałam ku temu powodów. - Oczywiście odwiozę Cię do domu.
Gdy podjechaliśmy pod mój blok zrobiło mi się dziwnie smutno. Tak dobrze nam się rozmawiało, że nie chciałam się z nim rozstawać.
- Dziękuję za miłe popołudnie. - uśmiechnęłam się, gdy wysiedliśmy z samochodu.
- To ja powinienem ci dziękować, ba, nawet całować po rękach za wyratowanie mnie z tej opresji. - Włodi jak zwykle był czarujący.
- Zaraz się zawstydzę. - powiedziałam cicho.
- Nie ma powodu. - wyszczerzył się. - To do zobaczenia. - stwierdził, po czym dodał - Niebawem.
Nie wiem dlaczego, ale znowu zrobiło mi się gorąco. W odpowiedzi tylko pomachałam mu i zniknęłam za drzwiami do klatki.
Powitała mnie Wiki:
- Co ty taka rozradowana? - zaśmiała się.
- Ja? Wydaje ci się. - unikałam jej wzroku, a ona dalej świdrowała mnie spojrzeniem. - No dobra, przypadkiem spotkałam Włodiego i pomogłam mu wybrać prezent dla mamy.
- Fiu, fiu. Ładnie widzę. Mam nadzieję, że nie chcesz zepsuć relacji między bełchatowską trójcą. - pogroziła mi palcem.
- No co ty, Wiki. Tylko mu pomogłam, nic więcej.
- No ja myślę. A tak w ogóle zabieram cię pojutrze na imprezę. Tylko my dwie. Należy ci się, ktoś musi zarządzić koniec żałoby emocjonalnej. - oznajmiła.
Trochę zasmuciłam się na określenie "my dwie". Miałam nadzieję, że zaprosiła też chłopaków z Bełchatowa. Ale i tak się ucieszyłam. Wiki, miała rację - koniec żałoby emocjonalnej. Mój stan psychiczny był już dużo lepszy, chyba jednak czas leczy rany...
Wszechwiedzący narrator
Chyba nie trzeba dodawać, że tak naprawdę impreza była wspólnym pomysłem Wiki, Karola i Maćka? Oszukali swoich przyjaciół, ale zrobili to w dobrej wierze, ponieważ chcieli, żeby ta dwójka w końcu normalnie ze sobą porozmawiała. Impreza jednak nie do końca skończyła się tak jak się tego spodziewali...
---------------------------------------------------------------------
CZYTASZ? - SKOMENTUJ!
Jest i kolejny rozdział :) Następny pojawi się w niedzielę lub poniedziałek i będzie to kontynuacja tego rozdziału.
Co wydarzy się na imprezie? Tego dowiecie się już niedługo :)
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia, których liczba przekroczyła 20000! Mam nadzieję, że niedługo będę świętować mały jubileusz :)
P.S. Zapraszam na gg do zadawania pytań. Nie gryzę! :) 51731772
oj podejrzewam, że ta impreza skończyła się bardzo szybko. Amanda pogrywa trochę nie fair. Najpierw Andrzej, teraz Wojtek, o co jej właściwie chodzi. Może niech się zdecyduje co czuje do Wronki. Nie wiem, drażni mnie ta dziewczyna, ale może juz tak ma. Pozdrawiam i czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńRyczałam, czytając pierwsze fragmenty i słuchając jednocześnie wspaniałej piosenki Lost:)
OdpowiedzUsuńTa Wiki i chłopaki to mają mega pomysły jednak, mam nadzieję, że poradzą sobie z Amandą i Andrzejem, bo jak widać oni sami coś nie mogą się porozumieć :)
A co do jubileuszu to myślę, że zdecydowanie trzeba go opić, nie sądzisz? ;D
Zgadzam się z Olą, kurde dziewczyna w ogóle strasznie głupio zrobiła z Andrzejem, no ale co się stało to się nie odstanie. Gorzej, że teraz z Wojtkiem zaczyna szaleć. "Impreza jednak nie do końca skończyła się tak jak się tego spodziewali..." - no to nie będzie chyba fajna impreza... Czekam co tam się wydarzy, chociaż już snuję najczarniejsze scenariusze :D
OdpowiedzUsuńWłodi to sprytny jednak jest! Ale tak nie miało byc, ona ma byc z Andrzejem! Swoją drogą w tym rozdziale Amanda trochę mi podpadła zapomniając tak szybko o Wronie,ale zobaczymy jak to wszystko się potoczy :) Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńAmanda chyba tak naprawdę nie wie, czego chce... Niby czuje coś do Andrzeja, ale jednak nie zamierza nawet z nikim o tym rozmawiać.
OdpowiedzUsuńDlaczego ona zabroniła mówić prawdy Wiktorii? Zupełnie tego nie rozumiem.
Endrju, walcz o nią, skoro ona sama nie raczy ruszyć zadkiem. Wierzę, że Ci się uda.
On też głupio się zachował, że się uniósł honorem. W taki sposób może wszystko spieprzyć.
Włodi jest kochany. :D Uwielbiam go (nie tylko w tym opowiadaniu).
Co do następnego rozdziału... Czyżby wielka prawda miała się wydać i ktoś znowu uniesie się honorem?
A może nastąpi wejście smoka tej całej Marleny, bądź Rafała?
Pożyjemy, zobaczymy. Następny rozdział zapowiada się ciekawie. ;]
Jejkuu jak mi ich szkoda, zarówno Amandy jak i Andrzeja. Czemu Wronka musi byc honorowy? Jakby nie był ii zabiegał o Amandę może by się dowiedział prawdy:)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie tutaj postać Włodarczyka. fajny jest, ale czy aby on tan nie namiesza? Hmmmm trzymam Kciuki za Wronkę i jestem ciekawa co wydarzy się na tej imprezie !
POZDRAWIAM !
Paulka
A ja znów informacji o nowym nie otrzymałam. Miło mi.
OdpowiedzUsuńStawiam na to, ze Marlena się pojawi na imprezie lub Amanda z Andrzejem się pokłócą. Zresztą Wrona to ten swój honor powinien sobie w.d.. wsadzić i napsiać, zadzwonić lub cokolwiek. Pękłaby! Na pewno! Tęskni za nią, ona za nim ale nieee, udawajmy, ze tak jest lepiej. Po co sami sobie komplikują życie? Chyba lubią.
Komentarz bez ładu i składu ale nie wyciagnę z siebie nic więcej. pozdrawiam.;)
Aaa! Przepraszam! Informacja o nowym się pojawiła. Wybaczysz?
UsuńJasne :)
UsuńUwielbiam Twoje opowiadanie :) Właściwie to sporo już blogów siatkarskich przeczytałam ale tylko dwa z nich przypadły mi do gustu (jednym z nich jest Twój :) ). Cieszę się, że nie dodajesz kolejnych rozdziałów raz w tygodniu tylko częściej bo bym chyba nie wytrzymała :D
OdpowiedzUsuńSkomentuję oba rozdziały, które pojawiły się tutaj od mojej ostatniej wizyty. Wiem, miałam wpaść w zeszłą niedzielę, ale jakoś wyleciało mi to kompletnie z głowy, przepraszam.
OdpowiedzUsuńAkcja, którą wymyślił Włodi jest mega. Widać, że chłopak w Ameryce był, wiele widział :) Natomiast rekwizyt Muzaja mnie zabił! Aczkolwiek dobrze przypuszczałam, że to nie był Rafał!!
I jest mi szkoda Amandy, że zerwała z Andrzejem, a okazało się, że to nie był Rafał. Mam nadzieję, ze Wronka zrozumie, jeśli dziewczyna będzie chciała wrócić i mu wyjaśnić. Aczkolwiek zaczynam coś dziwnie zerkać na Włodiego....
Czekam co wydarzy się na imprezie. Mam nadzieję, ze nasza dwójka sie pogodzi.
Zapraszam też do mnie na nowy rozdział numer 7!
Buźka,
E.Lizz
We will be the champions
A więc jak obiecałam, jestem. Skomentuje tutaj CAŁOŚĆ, tak mnie twoje opowiadanie wciągnęło, że pochłonęłam je w jeden wieczór. :) Nikczemny plan Włodiego i tajemniczy rekwizyt Muzaja - pozdrawiam z podłogi. :D Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i w wolnej chwili zapraszam do siebie na 4. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Karolina R.
http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/2014/11/rozdzia-4.html
Zapomniałam dodać: Twoje opowiadanie znajduje się na liście polecanych przeze mnie opowiadać. :)
Usuńkiedy czytam o Andrzeju i Amandzie to mi się smutno robi :c
OdpowiedzUsuńNiech się juz pogodzą, bo do siebie pasują.
Stawiam, że na imprezie pojawi się albo Marlena albo Rafał!
Zapraszam na 10 http://wronastory.blogspot.com/
Oj dzieję się, dzieję... Mam nadzieję, że na tej imprezie wszystko się wytłumaczy :D
OdpowiedzUsuńA muzyka dobrana idealnie! <3
Czekam na następny (i modlę się, żebym miałam czas go przeczytać :)
Weny ♥
Wiecie co? nie wiem czy Wy jesteście takie głupie czy tylko udajecie.. ale no kuźwa jak można pisać takie coś 5 dni?! jak nie masz czasu to nie pisz w ogóle, albo z łaski swojej pisz dłuższe to nikt nie będzie się czepiał.
OdpowiedzUsuńWiem, że zaraz mój szczery komentarz zostanie usunięty- bo prawda w oczy kole ale może to coś pomoże..
W życiu nie usunęłabym takiego sympatycznego komentarza :)
UsuńTo co piszesz jest nielogiczne. Skoro uważasz, że robię za długie przerwy w pisaniu to znaczy, że nie możesz się doczekać następnego rozdziału. Ale jeżeli nie podoba Ci się to co piszę, to po co w ogóle komentujesz? Rozumiem, że każdy może wyrażać swoje zdanie, ale skoro te długie przerwy tak Cię bolą to może lepiej wcale nie zaglądać na mój blog?
P. S. Skoro tak już krytykujesz, to mogłabyś ujawnić swoje personalia ;)
Można pisać 5 dni, bo niektórzy też mają życie i nie spędzają całej doby przed edytorem tekstu, pisząc kolejny rozdział. Nie zawsze ma się wenę czy czas, żeby napisać coś długiego.
UsuńAle co ja piję do anonima, który swój czas spędza na trollingu. LOL
Muszą się pogodzić !!
OdpowiedzUsuńU mnie 6 ;)
http://secrets-of-mylife.blogspot.com/2014/11/rozdzial-6.html